83-letni Joe Biden kończy czteroletnią kadencję na fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych, który 20 stycznia przejmie Donald Trump. Na godz. 8 pm w środę 15 stycznia zaplanował swoje ostatnie – w sumie piąte – orędzie z Gabinetu Owalnego. W przedostatnim, sześć miesięcy temu, Biden wyjaśniał Amerykanom swoją decyzję o rezygnacji z ubiegania się o reelekcję w listopadowych wyborach, które wygrali republikanie.
Koniec kadencji Joe Bidena będzie dla niego pożegnaniem nie tylko z prezydenturą, ale i polityką. Demokrata od 1973 roku, za wyjątkiem czteroletniej kadencji wiceprezydenta USA, sprawował kolejne urzędy wybieralne, czego zwieńczeniem było w 2021 r. objęcie funkcji 46. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. O swojej długoletniej służbie wspomniał w liście pożegnalnym, który w środę rano opublikował Biały Dom.
- „Służba temu narodowi przez ponad 50 lat była przywilejem mojego życia” – napisał w nim Joe Biden. Stwierdził, że w żadnym innym miejscu na Ziemi niż Ameryka „jąkający się dzieciak zaczynający w Scranton w Pensylwanii i Claymont w Delaware nie mógłby pewnego dnia zasiąść za Resolute Desk w Gabinecie Owalnym jako prezydent Stanów Zjednoczonych”. - „Oddałem serce i duszę naszemu narodowi. W zamian zostałem milion razy pobłogosławiony miłością i wsparciem narodu amerykańskiego” – ocenił w liście Joe Biden.
Prezydent przyznał, że razem z wiceprezydent Kamalą Harris oraz współpracownikami pokusili się o podsumowanie czteroletnich rządów w Białym Domu. Przed obszernym wypunktowaniem sukcesów zamieścił jednak jeszcze odezwę do Amerykanów. - „Historia jest w waszych rękach. Władza jest w waszych rękach. Idea Ameryki leży w waszych rękach. Musimy tylko zachować wiarę i pamiętać, kim jesteśmy. Jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki i po prostu nie ma nic poza naszymi możliwościami, gdy robimy to razem” – napisał w niej.