Od pięciu lat czekają na sprawiedliwość. Rusza proces w sprawie drogowej katastrofy w Schoharie, NY

2023-05-02 17:43

Rodziny 20 ofiar tragicznego wypadku z udziałem limuzyny w Schoharie, NY, już od pięciu lat nie mogą pogodzić się z myślą, że osoba odpowiedzialna za ich śmierć wciąż pozostaje na wolności. Już niedługo to może się zmienić – w poniedziałek rozpoczął się proces w sprawie Naumana Hussaina (33 l.), operatora firmy, z której wypożyczono wadliwy wóz.

– Wszystko, co możemy teraz zrobić, to iść dalej i mieć nadzieję, że uda nam się uzyskać sprawiedliwość – powiedział Tom King, ojciec czterech kobiet zabitych w wypadku z 6 października 2018 r. – Straciliśmy cztery córki i trzech zięciów naraz. Nie ma możliwości, żebyśmy kiedykolwiek się z tym pogodzili. Niezależnie od tego, ile odbędzie się procesów – dodał.

Siostry w dniu dramatu brały udział w imprezie urodzinowej jednej z nich, Amy, żony Axela Steenburga, który z tej okazji wypożyczył limuzynę z firmy Prestige Limousine. Samochód pełen przyjaciół w drodze do lokalnego browaru zderzył się z innym pojazdem w Schoharie, NY. W wyniku wypadku zginął kierowca białej limuzyny, siedemnastu pasażerów oraz dwóch przechodniów.

To była jedna z najtragiczniejszych katastrof drogowych w USA od lat. Śledztwo wykazało, że przyczyną były wadliwe hamulce, a pojazd pędził ponad 100 mph. Wedle prokuratorów to 33-latek jest winny śmierci każdej z ofiar, bowiem zbagatelizował zadbanie o bezpieczeństwo pojazdu, co potwierdziła także Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu. Miesiąc przed wypadkiem przeprowadzono inspekcję firmowych pojazdów w ramach dochodzenia w sprawie braku odpowiednich certyfikatów. Wtedy też na feralnej limuzynie umieszczono naklejkę stanowego Departamentu Transportu oznajmiającą o wyłączeniu jej z użytku, która ponoć została zdjęta przez Hussaina, a następnie wypożyczona Steenburgowi.

Mężczyźnie postawiono 20 zarzutów, w tym zabójstwa z zaniedbania i nieumyślnego spowodowania śmierci drugiego stopnia. Hussain w 2021 r. przyznał się do winy tylko w kwestii zabójstw w ramach ugody, dzięki której miał otrzymać wyłącznie wyrok w zawieszeniu i tysiąc godzin prac społecznych. Jesienią ub. r. sędzia odrzucił porozumienie, nazywając je „fundamentalnie wadliwym”, a 33-latek wycofał swoje stanowisko. Rozpoczęty właśnie proces ma trwać około sześciu tygodni.