Choinka, świąteczne pikle, kalendarz adwentowy, domki z piernika i cukrowe laski przyjechały do USA z Niemiec. Ale już na przykład Mikołaja na kontynent amerykański przywieźli Holendrzy. Każdy z tych świątecznych obyczajów Amerykanie, którzy w gruncie rzeczy niemal wszyscy są potomkami imigrantów, zaadaptowali do swoich potrzeb. Ale nie natychmiast.
Boże Narodzenie jest w USA świętem dopiero od 150 lat. W 1870 roku na listę świąt państwowych wciągnął je weteran wojny secesyjnej, generał, a wówczas prezydent USA, Ulisses Grant. Wcześniej było różnie. Katolickie społeczności obchodziły Narodzenie Jezusa. U protestantów nie było już takiej jedności. Kalwiniści w ogóle zabraniali świętowania, uważając, skądinąd słusznie, że to przedłużenie pogańskiej tradycji godów - przypadających w okresie zimowego przesilenia. Wspólnota Braci Morawskich - dziedziców Jana Husa, świętowała natomiast ochoczo i wystawnie.
Boże Narodzenie zaczyna się ujednolicać w połowie XIX wieku wraz z napływem imigrantów z Europy. W domach pojawiają się ozdobione po niemiecku choinki, pod nimi prezenty. To z kolei spowodowało rozwój handlu i biznesu związanego ze świętami.
Jednak prawdziwy rozkwit amerykańskiego Bożego Narodzenia przypada na dwie dekady po II wojnie światowej. To czas prosperity. Amerykański przemysł, który w czasie wojny stał się prawdziwie nowoczesny - zapewnia mieszkańcom USA dobrobyt. Napędza go zimna wojna ze Związkiem Radzieckim. Amerykanie po 1945 roku szukają też własnych obyczajów - większość tych, które kultywowali do czasów wojny, pochodzi z Niemiec, a Niemców przecież lubić się nie da.
Pierwszy antyniemiecki cios stanowią ozdoby na choinkę. Te produkowane w USA są tańsze i równie ładne. Amerykanie tworzą też własnego Świętego Mikołaja. Od 1955 jego podróż po świecie śledzą radary NORAD - dowództwa wojsk lotniczych. Szybko adoptuje go Coca-Cola, która upowszechnia wizerunek brodatego staruszka w okularach i czerwonym kostiumie krasnala.
W 1956 roku rozbłyskają pierwsze elektryczne światła na choinkach przed domami w McAdenville w Północnej Karolinie.
To Amerykanie wymyślają Warsztaty Świętego Mikołaja, gdzie powstają prezenty, pierwszy album świąteczny nagrywa Elvis Presley, a Barbie czy hula-hoop są zabawkami, które powstają z myślą o świątecznych prezentach.
Ostatecznie to amerykańskie Boże Narodzenie opanowuje cały świat skuteczniej niż wszelkie idee polityczne.
Kto śledzi Mikołaja?
W 1955 roku w Colorado Springs, CO wydrukowano reklamę sieci handlowej Sears zachęcającą dzieci do dzwonienia do Świętego Mikołaja pod specjalny numer telefonu. Błąd w numerze sprawił, że w Wigilię 1955 roku telefony od dzieci trafiały do Continental Air Defense (CONAD), do płk. Harry`ego Shoupa. Shoup podjął rękawicę i poprosił operatorów radarów, aby podali aktualną lokalizację Świętego Mikołaja każdemu dziecku, które do niego zadzwoni. Trzy lata później utworzono North American Aerospace Defense Command (NORAD), który kontynuował śledzenie Mikołaja.
Mikołaj jest... Holendrem
Zapomnijcie o Mikołaju mieszkającym na biegunie. Pierwszy amerykański Mikołaj był Holendrem. Tradycję dawania prezentów przywieźli do USA w połowie XIX wieku holenderscy osadnicy. Ich Mikołaj nie czekał na Boże Narodzenie. Obdarowywał dzieci już 6 grudnia. Nie wyglądał też jak wyrośnięty krasnal, czy biskup. Nosił płytki płaski kapelusz, szerokie marynarskie spodnie i palił fajkę. To właśnie taki święty Mikołaj został patronem nowojorczyków.
Ogórki na choince
Zobaczyłeś na choince bombkę w kształcie marynowanego ogórka? Wygrałeś! To amerykański zwyczaj jeszcze z XIX wieku. Wymyślił go Frank Woolworth, założyciel sieci handlowej, który dostał z Niemiec transport nietypowych ozdób choinkowych. Zielona bombka-ogórek trafiała na choinkę w sklepie, a jej odnalezienie wiązało się z nagrodą.
Ognisko wikingów
Kiedy w 1966 roku stacja WPIX-TV w Nowym Jorku przez 3 godziny nadawała zapętlone 17-sekundowe nagranie płonących w kominku polan ze świąteczną muzyką wiadomo było, że świat się zmienia. Do tej pory ogień w kominku był takim samym atrybutem świąt jak choinka. Obyczaj palenia ognisk na Yule - święto przesilenia zimowego przywieźli do USA imigranci ze Skandynawii.
Od Biblii do whisky
Kalendarz adwentowy, bez którego nie wyobrażamy sobie dzisiejszych świąt powstał w 1903 roku w Niemczech. Pierwsze kalendarze w odsłanianych okienkach zawierały jednak głównie cytaty z Biblii. Dopiero amerykański przemysł tchnął w nie nowego ducha, ukrywając w okienkach nie tylko czekoladki, ale również kosmetyki, czy miniaturowe buteleczki z whisky i burbonem.
Swetry z Kanady
Zwykle są brzydkie, nieforemne, ale coraz częściej zakładamy je na święta. Ta tradycja przybyła do USA z Kanady. Jest młoda - paskudne sweterki ze świątecznymi motywami pojawiły się w Toronto około 40 lat temu. Popularność zdobyły 10 lat później, m.in. dzięki filmowi „Dzienniki Bridget Jones”. Dziś sprzedaje je Macy's, Target, a nawet lokalne sklepy z żywnością.
Pierniczki dla Odyna
Niektórzy historycy twierdzą, że pierwowzorem Mikołaja był skandynawski bóg Odyn. Nosił podobną czapkę, jeździł saniami, zaprzężonymi w rogate... kozły, potrafił przynieść dary. To właśnie Szwedzi i Norwegowie zostawiali mu w czasie Yule ciastka i mleko. W USA obyczaj rozwinął się o dziwo w czasie Wielkiego Kryzysu. Ciasteczka i mleko oznaczały wtedy ich wdzięczność za pomoc w walce z trudną sytuacją.
Edison był wściekły
Co prawda żarówkę elektryczną wynalazł Thomas Edison, ale jej najbardziej kreatywne wykorzystanie wymyślił w 1882 roku jego partner i przyjaciel Edward Hibberd Johnson. To on pierwszy owinął sznur elektrycznych żarówek wokół swojej nowojorskiej choinki. Na drzewka na zewnątrz światełka trafiły ponad. 70 lat później, a dziś w USA sprzedaje się co roku około 150 milionów światełek choinkowych.
Foto z Mikołajem
Mogłoby się wydawać, że zdjęcia z Mikołajem w centrum handlowym to nowa moda. Nic bardziej błędnego. Równo 130 lat temu James Edgar z Brockton w Massachusetts, właściciel sklepu chemicznego, sam przebrał się za Mikołaja. Rok później jego pomysł wykorzystały kolejne domy towarowe, a na przełomie wieków Mikołaj w sklepie był już instytucją.
Gwiazda Betlejemska
Ten element Bożego Narodzenia jest czysto amerykański. Poinsecja trafiła do USA w latach dwudziestych XIX wieku, przywieziona z Ameryki Środkowej przez pierwszego ambasadora USA w Meksyku, botanika Joela Robertsa Poinsetta. 100 lat później kalifornijski ogrodnik Paul Ecke wyhodował czerwono-zieloną roślinę, która od 1986 roku jest najlepiej sprzedającą się rośliną doniczkową w kraju.