Szukający azylu w USA imigranci, zgodnie z zapowiedzią tamtejszego republikańskiego gubernatora Grega Abbotta (65 l.), odsyłani są z Teksasu do NYC. Według władz miasta metropolia przyjęła już 4000 osób. W niedzielę na Port Authority Bus Terminal na Manhattanie zajechały kolejne autokary, a w nich blisko 140 osób. W tym matek z dziećmi. Na miejscu, jak w ostatnich tygodniach czekali na nich pracownicy miejskich departamentów pomocowych, organizacji społecznych i lekarze, chcący udzielić im wsparcia, pokierować do schronisk i innych miejsc noclegowych. Przyjezdni otrzymywali żywność, przedmioty pierwszej potrzeby, a nawet zabawki.
Skalę potrzeb widać było jednak wyraźniej w niedzielę na Bronksie. Z inicjatywy miejskiej sieci szpitali przed Lincoln Hospital zorganizowano piknik dla przybyszów, podczas którego udzielano pomocy medycznej i materialnej. Wolontariusze serwowali posiłki, a nawet lody, rozdawali zabawki, karty biblioteczne, ale i telefony komórkowe. Piknik odwiedziło ponad tysiąc osób. Kolejka do bram szpitala ciągnęła się przez całą przecznicę.
Większym wyzwaniem od wsparcia materialnego jest jednak zakwaterowanie. Departament Usług dla Bezdomnych zaapelował w piątek do hoteli o pomoc w rozlokowaniu 5 tys. imigrantów. Zaledwie kilka tygodni temu apel dotyczył 600 łóżek. Urzędnicy są za to spokojni o szkoły. Ogłosili, że w miejskich placówkach znajdzie się miejsce dla co najmniej 1000 uczniów. Trwa poszukiwanie dwujęzycznych nauczycieli i planowanie rozlokowania dzieci, którym zapewniana jest już opieka pediatryczna i przybory szkolne. Największego napływu uczniów spodziewają się okręgi na Manhattanie, ale też 10. na Bronksie, 14. w Williamsburgu i Greenpoincie oraz 24 i 30 we wschodnim Queensie. - Nie wiemy, jak będą wyglądały nadchodzące fale. Ale wierzę, że mamy bardzo silny zespół, który sprosta wyzwaniu - zapewnia komisarz edukacji David Banks (63 l.).