„Zapewniamy opiekę medyczną, miejsca do spania, pomoc prawną, pralnię i wiele innych. Nie prosiliśmy o ten kryzys, ale wychodzimy mu naprzeciw” – napisał Eric Adams (62 l.) na Twitterze dzień przed oficjalnym otwarciem kompleksu na Randall’s Island. W ogromnych namiotach tymczasowe schronienie może znaleźć 500 samotnych mężczyzn. Rodziny mają zamieszkać w hotelu Row na Manhattanie.
W środku kompleksu postawionego na 6,4 akrach na imigrantów czekają łóżka, prysznice, pralnia i telefony, a nawet pokój rekreacyjny. Przybysze będą mieli również zapewnione trzy posiłki dziennie i ciepłe napoje oraz będą poddawani testom na COVID-19. Będą mieli również szansę na spotkanie z pracownikami społecznymi, którzy pomogą im ustalić ich dalsze kroki i znaleźć stałe mieszkanie.
Od wiosny do NYC autobusami wysyłanymi z Florydy i Teksasu przyjechało już ponad 18 tys. imigrantów. Obecnie nowojorski system schronisk pęka w szwach, a w poniedziałek znajdowało się w nim ponad 63 tys. osób, w tym ponad 20 tys. samotnych dorosłych.
Adams przyznał, że miasto do końca roku fiskalnego może wydać nawet $1 mld, starając się zapobiec katastrofie. Wielokrotnie wezwał rząd Joego Bidena (80 l.) i Kathy Hochul (64 l.) do pomocy finansowej. Burmistrz przekazał także, że przeniesienie schronisk z pierwotnej lokalizacji na Orchard Beach kosztowało $325 tys., a za ponowne ich rozstawienie na Randall's Island zapłacono drugie tyle.