Krwawa seria, która wstrząsnęła NYC, rozpoczęła się w piątek przed południem. Około 11.30 am na stacji 181 St w Washington Heights sprawca dźgnął pchającego chodzik 67-latka, krzycząc, że go zabije. Na szczęście ofiara przeżyła. Po 11 pm na ławce na stacji Mott Avenue w Far Rockaway znaleziono ciało bezdomnego mężczyzny, który został dźgnięty w szyję i klatkę piersiową. Około dwie godziny później pod siedzeniem w pociągu linii A w Inwood znaleziono leżącą w kałuży krwi 44-latkę. Zginęła od kilku ran zadanych nożem. Zaledwie kwadrans później na stacji West 181st Street ostrzem pchnięty został śpiący na schodach 43-latek, który zdołał się doczołgać do pobliskiego banku i padł na chodnik. Jest pod opieką lekarzy.
Ataki wywołały przerażenie i wściekłość urzędników i pasażerów. Szefowie NYC Transit i TWU Lical 100 wezwali policję do działania. NYPD zareagowała błyskawicznie, odrywając mundurowych od biurek i wysyłając na perony linii A dodatkowych 75 policjantów. Kilka godzin później szef formacji, Dermot Shea, zapowiedział, że do poniedziałku na peronach, w pociągach i okolicach stacji pojawi się 500 dodatkowych policjantów. – Upewnimy się, że każdy, kto korzysta z publicznego transportu, nie tylko jest bezpieczny, ale też czuje się bezpieczny – zapewnił na konferencji.
W sobotę późnym wieczorem NYPD zatrzymała podejrzanego o ataki. Jego danych jeszcze jednak nie ujawniono.