Nastroje Amerykanów przed listopadowymi wyborami są coraz bardziej napięte. Badanie Kaiser Family Foundation wykazało, że ponad połowa demokratycznych wyborców twierdzi, że to kwestia aborcji jest dla nich kluczową motywacją do pójścia do urn.
Z atmosfery panującej wśród zwolenników własnej partii doskonale zdaje sobie sprawę prezydent, którego wtorkowe przemówienie w Waszyngtonie skupiło się właśnie na prawie do przerwania ciąży. Biden obiecał, że pierwszym projektem ustawy, który zaproponuje w przyszłym roku, będzie zagwarantowanie ochrony prawa do aborcji, co jednak będzie możliwe tylko w przypadku, gdy demokraci będą w stanie utrzymać kontrolę nad Kongresem.
– Chcę przypomnieć wszystkim, co czuliśmy, gdy 50 lat konstytucyjnego precedensu zostało obalone – powiedział, odwołując się do obalenia wyroku Roe v. Wade, który gwarantował dostęp do aborcji w każdym przypadku. – Gniew, zmartwienie, niedowierzanie – kontynuował. – Jeśli zależy ci na prawie do wyboru, musisz głosować – zachęcał zebranych.
W czwartek rząd ogłosił kolejną decyzję dotyczącą prawa do przerwania ciąży. Sekretarz obrony USA Lloyd Austin (69 l.) wydał rozporządzenie, na mocy którego Pentagon sfinansuje podróż swoim żołnierzom i ich bliskim decydującym się na przeprowadzenie aborcji w innym stanie, w przypadku, gdy w ich miejscu pobytu zabieg jest nielegalny.
Na mocy nowego prawa każda baza wojskowa musi przedstawić również, w jaki sposób zapewnia prawa reprodukcyjne członkom służby i osobom pozostających na ich utrzymaniu. Nowe przepisy wydłużą również czas, w którym członek służby musi poinformować dowódcę o zajściu w ciążę do 20 tygodni. Zgodnie z prawem federalnym system opieki zdrowotnej Pentagonu może przeprowadzić aborcję tylko w przypadku gwałtu, kazirodztwa, lub kiedy życie matki jest zagrożone, co nie ulegnie zmianie. Co istotne, środki mają pokryć jedynie koszty transportu, a nie usługi aborcyjne.