Dane przerażają. W środę liczba zakażonych koronawirusem w stanie NY przekroczyła 2400 osób, a w samym NYC dochodziła do 1000. Burmistrz Bill de Blasio (59 l.) zapowiedział, że będzie przekonywał gubernatora Andrew Cuomo (63 l.) do wydania nowojorczykom nakazu zostania w domach. Niezależnie od tych rozmów, prowadzi też wysiłki nad zabezpieczeniem niezbędnego sprzętu medycznego, miejsc dla chorych, w tym tych najciężej, ale też personelu, którego szeregi też dziesiątkuje COVID-19. Odbył rozmowy z przedstawicielami sił zbrojnych na temat ewentualnej pomocy ze strony wojskowych, choćby w zakresie sprzętu czy szpitali polowych.
– Jeśli jesteś pracownikiem opieki zdrowotnej, miasto cię potrzebuje! Uruchamiamy 9000 członków rezerw medycznych i wzywamy wszystkich posiadających medyczne przeszkolenie, by do nas dołączyli. Możecie nam pomóc ocalić życia i ochronić to miasto – zaapelował w środę w dramatycznej odezwie.
Nowojorczycy coraz bardziej się boją. Widać to po coraz mniejszej liczbie ludzi w metrze i na ulicach. Z każdym dniem pociągi coraz bardziej pustoszeją, nawet w godzinach szczytu. Wielu mieszkańców, póki może, pakuje się i zabiera najbliższych do domów za miastem, a nawet do mieszkającej dalej rodziny. Cailin Sandvig i Justin Bracken z Crown Heights postanowili razem z 10-miesięcznymi bliźniakami Milo i Aurelią wyjechać z Brooklynu, póki miasta nie otoczono kordonem sanitarnym. – Uciekamy – przyznaje Cailin, która na szczęście może pracować zdalnie. – Jedziemy do Wheaton w Illinois, gdzie mamy duży, stary dom, w którym mieszka moja mama – mówi. Zarówno ona, jak i jej partner są przekonani, że sytuacja jeszcze się pogorszy.