Dantejskie sceny rozgrywały się w pociągach LIRR w poniedziałek. Tego dnia MTA po raz pierwszy wprowadziło ograniczenie swoich usług, tłumacząc je koniecznością oszczędzania i ułatwieniem koniecznych prac na torowiskach.
Efekt był niewyobrażalny. Dziesiątki pasażerów dojeżdżających z Long Island na Manhattan tłoczyło się na siedzeniach i w przejściach, nie mając nawet szans na zachowanie dystansu społecznego.
- Dziękuję MTA za skrócenie rozkładu jazdy LIRR, teraz wszyscy możemy zbliżyć się do siebie i ponownie rozprzestrzenić wirusa - napisał na Twitterze jeden z pasażerów.
- Pracujemy nad zwiększeniem przepustowości poprzez dodawanie pociągów tam, gdzie to możliwe, w okresach szczytu - oświadczył szef LIRR Phil Eng (59 l.).
Problemy komunikacji zbiorowej przekładają się na korki w metropolii. Mimo pandemii kierowcy nowojorscy stali w ubiegłym roku w korkach przez 100 godzin, wynika z raportu INRIX. To o 28 proc. mniej, niż w 2019, ale w tym czasie w Bostonie, MA, czas spędzany w korkach skrócił się o 68 proc. a w San Francisco o 51 proc.
Według analizy dłużej niż w NYC w korkach stoi się tylko w Bogocie i Bukareszcie.