W roku podatkowym 2013 zapewnienie dachu nad głową dla bezdomnych rodzin w NYC kosztowało $490,6 mln. Miasto pokryło 31 proc. tej kwoty, czyli ok. $151,2, a resztę sfinansowano z funduszy federalnych oraz stanowych. W kolejnych latach role się odwróciły i to metropolia zaczęła pokrywać najwięcej kosztów, aż w końcu w roku fiskalnym 2022 zapłaciła $754,8 mln z ogólnej kwoty $987,5 mln, czyli ponad 76 proc.
W lipcu ub. r. w mieście znajdowały się 168 schroniska. W grudniu ub. r. każdej nocy spało w nich 68 884 bezdomnych, w tym 21 805 dzieci. Jednak w obliczu kryzysu imigracyjnego w mieście liczba ta – podobnie jak koszty – rośnie z dnia na dzień.
Z danych ratusza wynika, że do NYC od wiosny zeszłego roku przybyło 51 tys. osób poszukujących azylu. W lutym Eric Adams (63 l.) poinformował, że w 83 hotelach znajdują się ośrodki pomocy dla azylantów. Miasto szacuje, że w bieżącym i przyszłym roku fiskalnym wyda ok. $4,2 mld na pomoc dla imigrantów, w tym zapewnienie im dachu nad głową.
– „Nawet przed obecnym napływem azylantów, przez lata miasto brało na swoje barki coraz większy udział w kosztach schronienia w porównaniu z rządami stanowymi i federalnym” – napisano w raporcie.
W swoim projekcie budżetu gubernator Kathy Hochul (65 l.) zaproponowała miastu zwrot 29 proc. kosztów wydatków na azylantów, ale nie mogłyby one przekroczyć $1 mld w ciągu dwóch lat. Kolejną jedną trzecią kosztów miałoby pokryć państwo, ale administracja Adamsa już straciła nadzieję na taki scenariusz.
– Wiemy, że nie dostaniemy żadnej trzeciej części od rządu federalnego z powodu Izby Reprezentantów rządzonej przez republikanów – powiedział w ubiegłym tygodniu dyrektor budżetowy w administracji burmistrza Jacques Jiha (65 l.), proponując, by stan pokrył połowę potrzebnej kwoty.