Plan przyszłorocznych podwyżek cen w transporcie publicznym MTA ujawniło tydzień temu. Nowojorski system komunikacyjny jest w głębokim kryzysie. Przyczyniła się do niego pandemia, która wiosną wygnała z metra i autobusów 70 proc. pasażerów.
Teraz agencja chce ratować budżet podwyżkami cen swoich usług, choć jej przedstawiciele przyznają, że będzie to kropla w morzu potrzeb.
- Wiemy, że jakakolwiek podwyżka zaszkodzi nowojorczykom - przyznał podczas wtorkowej konferencji na Zoom Pat Foye (63 l.), przewodniczący MTA.
W przyszłym roku podstawowy bilet metra ma kosztować $2,75. Ale MTA chce również zlikwidować popularne MetroCard - które pozwalało na nielimitowaną liczbę przejazdów kolejką. Agencja chce również zmniejszyć liczbę stref kolejowych, co spowoduje większe różnice w opłatach za przejazd. Ostatnim ciosem, który odczują szczególnie mieszkańcy Staten Island jest wprowadzenie opłat za przejazd w obu kierunkach mostem Verrazzano-Narrows.
- Nasi pasażerowie nie mogą sobie po prostu pozwolić na kolejną podwyżkę taryfy - stwierdził w czasie konferencji demokratyczny senator Todd Kaminsky z Nassau.
Wtórowała mu nowo wybrana do Izby Reprezentantów republikanka ze Staten Island Nicole Malliotakis (40 l.).
MTA chce podnieść cenę swoich usług, jednocześnie ograniczając ich liczbę. W Maju z rozkładu metra ma zniknąć 40 proc. kursów.