Donald Trump nie pogodził się z przegraną w Georgii. Wciąż powtarza, że został tu oszukany, a Joe Biden (79 l.) zdobył niespełna 12 tys. głosów, które dały mu zwycięstwo, w sposób niezgodny z prawem.
Ustępujący prezydent, który powinien opuścić Biały Dom za 2 tygodnie, w poniedziałek podczas wiecu w Dalton, GA, złorzeczył republikańskiemu gubernatorowi stanu Brianowi Kempowi (58 l.) za to, że nie unieważnił zwycięstwa Bidena.
- Będę tu za półtora roku i będę prowadzić kampanię przeciwko waszemu gubernatorowi i szalonemu sekretarzowi stanu, zapewniam was - powiedział prezydent tłumowi zwolenników.
Po przegranych wyborach i fiasku zabiegów sądowych Trump przystąpił aktywnie do kampanii senatorskiej w Georgii. Do ostatniej chwili wspierał urzędujących senatorów republikańskich Davida Perdue (72 l.) i Kelly Loeffler (51 l.). To właśnie na ich ostatnie wiece przedwyborcze przyjechał do Dalton.
- Ludność Georgii będzie zdana na łaskę lewicowych socjalistów, komunistów, marksistów - mówił Trump podczas wiecu, ostrzegając wyborców co może się stać, gdyby dwójka Republikanów nie weszła do Senatu.
Dla Republikanów wtorkowe wybory w Georgii są kluczowe. Jeżeli odpadnie jeden z ich kandydatów, w Senacie zasiądzie po 50 senatorów republikańskich i demokratycznych, a to oznacza, że Demokraci będą mieli przewagę. W przypadku równego podziału głosów, głos decydujący należy bowiem do przewodniczącego Senatowi wiceprezydenta USA, w tym przypadku do Demokratki Kamali Harris (56 l.).
W wyborach do Senatu w Georgii wzięło udział w formie wczećniejszego głosowania 3 mln wyborców. Wstępne wyniki poznamy jutro.