Nikki Haley wycofała się w środę z kampanii prezydenckiej po dotkliwej porażce w Superwtorek, pozostawiając Donaldowi Trumpowi prostą ścieżkę do nominacji Republikanów. Haley nie poparła jednak byłego prezydenta. Zamiast tego w przemówieniu w Charleston w Południowej Karolinie rzuciła mu wyzwanie, aby zdobył poparcie umiarkowanych Republikanów i niezależnych wyborców, którzy ją wspierali. - Teraz do Donalda Trumpa należy zdobycie głosów tych w naszej partii i poza nią, którzy go nie poparli. I mam nadzieję, że tak się stanie – powiedziała Haley. - Polityka polega na przyciąganiu ludzi do swojej sprawy, a nie na ich odrzucaniu. A nasza konserwatywna sprawa bardzo potrzebuje więcej ludzi.
Były prezydent jest na dobrej drodze do zgromadzenia niezbędnej liczby 1215 delegatów, aby zapewnić sobie nominację republikanów jeszcze w tym miesiącu. Otrzymał też niespodziewane wsparcie. Za Trumpem opowiedział się lider GOP w Senacie USA Mitch McConnel, krytyk byłego prezydenta, który jeszcze całkiem niedawno grzmiał na temat jego „haniebnego” szturmu na Kapitol w 2021 r. Obaj panowie nie rozmawiali ze sobą od 4 lat. W krótkim oświadczeniu po Superwtorku stwierdził, że jest jasne, że Trump „zdobył niezbędne poparcie wyborców Partii Republikańskiej, aby zostać naszym kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych”. - „Nie powinno być zaskoczeniem, że jako nominowany będzie miał moje poparcie" – dodał.
- „ Dziękuję, Mitch. Nie mogę się doczekać współpracy z Tobą i większością republikanów w Senacie, aby znowu uczynić Amerykę wielką!” - podziękował mu w na swojej platformie Truth były prezydent.
Jego rywal, Joe Biden może z kolei być wdzięczny kongresmenowi Deanowi Phillipsowi z Minnesoty, który wycofał się z kampanii. Poparł prezydenta mówiąc, że „jest tylko jeden wybór” w jesiennym pojedynku. Biden odniósł w środę swój pierwszy sukces po Superwtorku. Wygrał na Hawajach zdobywając 66 proc. głosów.