Nielegalni imigranci, którzy przed pandemia mogli się utrzymać z pracy w Nowym Jorku, dziś trafiają na bruk. Do niedawna nie mogli liczyć na pomoc stanową ani federalną, bo nie byli w stanie udokumentować swoich zarobków. Pracowali na czarno. Również teraz bez zaświadczenia o zarobkach mogą liczyć na jednorazowy zasiłek stanowy w wysokości $3200.
Teraz, wyrzucani z mieszkań, w których mieszkali zwykle bez żadnej umowy, zasilają szeregi nowojorskich bezdomnych na koczowiskach takich jak w Elmhurst na Queensie.
- Liczba osób bezdomnych i potrzebujących jedzenia wzrosła od początku pandemii - mówi Jeff Kolsch, dyrektor New Life Food Pantry, która wspiera potrzebujących w Elmhurst.
W całym mieście, od 2 marca 2020 r. odnotowano wzrost liczby bezdomnych o 98 proc. W Queens, gdzie dzielnice takie jak Corona i Elmhurst mają wysoki odsetek mieszkańców urodzonych za granicą ten wzrost wynosił 217 proc.
Miasto na problem od lat reaguje podobnie - usuwając bezdomnych z okolic, w których pojawiają się skargi mieszkańców.
- To naprawdę spowodowało, że obozowiska bezdomnych stały się rzadkością. Ilekroć widzimy nowy, natychmiast go usuwamy - komentuje burmistrz NYC Bill de Blasio (60 l.)
Teraz bezdomnych chce usuwać również z Midtown Manhattan, żeby zachęcić pracowników do powrotu do biur. Ma sie tym zająć nowo utworzona jednostka policji - Business Improvement Unit, licząca 80 policjantów.
Zarządcy nieruchomości w rejonie Penn Station i Grand Central od dawna skarżyli się, że liczba bezdomnych w okolicy wzrosła, a nieliczni pracownicy, którzy korzystają z pustych biur, boją się przyjeżdżać do pracy. Na przywrócenie porządku w Midtown miały naciskać m.in. Times Square Alliance i 34th Street Partnership, a także Vornado Realty Trust, Brookfield Properties i Related Group, która jest właścicielem kompleksu w Hudson Yards. Miasto w ubiegłym roku rozwiązało Homeless Outreach Unit - jednostkę, która zajmowała się nowojorskimi bezdomnymi.