„Ręce precz od mojego DNA!”, „Nie dla szczepionkowych paszportów!” „Żadnych nakazów!” - to zaledwie próbka haseł z transparentów uczestników gigantycznej manifestacji, która przeszła w sobotę z Columbus Circle na Times Square. Podobne odbyły się równolegle w kilkudziesięciu miastach na świecie. Ich uczestnicy wykrzyczeli swoje niezadowolenie z przymusu szczepień dla urzędników czy nauczycieli, zakazów wpuszczania niezaszczepionych do barów czy siłowni, które obowiązują m.in. w NYC, czy zmuszania ludzi do zakładania masek w miejskiej komunikacji. Niektórzy uczestnicy nie stronili od drastycznych porównań z Nazistami i ich zbrodniami wobec Żydów. - Moje ciało, mój wybór. Urzędnicy powinni bronić moich praw a nie je ograniczać – mówiła Brenda, mieszkanka Queensu.
Przeciwnikom szczepień powodów do narzekań może przybyć. Food and Drug Administration zaakceptowała w piątek pomysł ordynowania tzw. dawki przypominającej szczepionki przeciwko COVID-19 osobom powyżej 65. roku życia. Odrzuciła jednocześnie wniosek o taką rekomendację dla wszystkich powyżej 16. roku życia, o co zabiegała administracja prezydenta Joe Bidena (79 l.). - Obecnie brak dowodów na to, by była taka potrzeba – tłumaczył dr. Michael Carome, szef Public Citizen’s Health Research Group.
W NYC, który w sobotę mógł wyglądać na przeciwny szczepionkom, co najmniej jedną dawkę przyjęło już jednak 81,1 proc. dorosłych mieszkańców miasta. W grupie osób do 17 roku życia to jednak jedynie 21 proc., choć zastrzyki przyjmować mogą jedynie dzieci powyżej 12. roku życia. Słabe statystyki przekładają się na sytuację w szkołach. Departament Edukacji zamknął w piątek z powodu COVID-19 pierwszą szkołę – PS 79 przy East 102th Street na Manhattanie. Wirusa wykryto tam u 19 osób. W całym mieście do domów odesłano jednak uczniów 372 klas, w których wykryto 487 przypadków COVID-19. Kolejnych 325 to zakażony personel szkół.