To ma być remedium na drastyczny wzrost nieobecności w szkołach. Z danych Departamentu Edukacji NYC wynika, że w tygodniu po świątecznej przerwie w szkołach pojawiło się zaledwie 67 proc. uczniów. W piątek do placówek dotarło jedynie 75 proc. z nich, co oznacza, że zajęcia opuściło ponad 234,5 tys. dzieci. Jak podali urzędnicy tylko w piątek zakażenia stwierdzono u kolejnych 4536 uczniów i 616 pracowników szkół. Jednak nie tylko choroby odpowiadały za nieobecności. Część rodziców bała się posyłać dzieci do szkół.
Stąd nowe wytyczne, o których pod koniec tygodnia rozmawiał ze szkolnymi związkowcami z UTF burmistrz Eric Adams (62 l.). - Najbezpieczniejsze miejsce to szkoła i będę na to nalegał. Jednak musimy uczciwie przyznać, że jest znaczna liczba uczniów, których rodzice z różnych powodów nie posyłają na lekcje – tłumaczył. DOE opublikował nowe zasady w piątek po południu. Zgodnie z nimi uczniowie, którzy połączą się ze szkoła zdalnie nie będą oznaczani jako nieobecni, co zapewnić ma nowy kod „65”, którym oznaczać ich będą na liście obecności nauczyciele. Uczniowie mogą łączyć się z nauczycielami w godzinach zajęć za pośrednictwem aplikacji Zoom, mogą też zalogować się na Google Classroom, by korzystać z materiałów i kontaktować się z nauczycielami mailem. Urzędnicy liczą, że nie wpłynie to na dalszy spadek liczby uczniów w placówkach, ale zwiększy udział dzieci w codziennych zajęciach. Pierwszy test już we wtorek, gdy dzieci wrócą do szkół po obchodzonym w poniedziałek Martin Luther King Jr. Day.