Na zniesienie obostrzeń tylko czekały pary młode. Amerykanie ruszyli do ołtarzy

2021-06-12 15:55

Amerykańskie pary młode, które przesuwały terminy ślubu w czasie pandemii dziś biją się o miejsca w lokalach i organizatorów z tymi, którzy chcieli pobrać się w tym roku. Weselne szaleństwo może napędzić m.in. gospodarkę Bronksu, który ucierpiał w czasie lockdownu najbardziej w całym stanie.

W ubiegłym roku wiele par przekładało swoje planowane wesela, ponieważ można na nie było zaprosić raptem kilka osób. Dziś, wobec rosnącej liczby zaszczepionych i luzowania kolejnych obostrzeń w stanie Nowy Jork i całych USA przemysł ślubny notuje popyt nieznany od lat. - Zabrakło nam wozów na kilka dat w tym roku i to się nigdy wcześniej nie zdarzyło - mówi Ben Goldberg, współzałożyciel i prezes New York Food Truck Association, którego food trucki pojawiają się na przyjęciach weselnych w całym mieście. - Nasze telefony dosłownie się urywały, kiedy klienci organizowali wesela, które musieli odłożyć podczas pandemii.

USA cierpi obecnie na nadmiar par młodych. Ci, którzy przekładali swoje śluby w czasie pandemii muszą dziś bić się o wolne terminy z tymi, którzy i tak planowali ślub w 2021 r.

Tania sieć sklepów ślubnych David's Bridal, która w USA ma 282 lokale, w magazynach ma 300 tys. sukien ślubnych, które nie sprzedały się w ubiegłym roku. Ale zarząd firmy nie załamuje rąk.

- To będzie bezprecedensowy sezon ślubny - uważa Maggie Lord, wiceprezes David's. - Teraz pary decydują się na śluby w czwartek wieczorem, czy w piątek po południu. Taki jest tłok. 90 procent narzeczonych w tym roku chce zorganizować wesele na świeżym powietrzu, gdzie jest mniej ograniczeń.

Wedug Lord pandemia pomogła znormalizować niektóre aspekty ślubów: koniec z przekąskami i bufetami, więcej transmisji na żywo w celu uwzględnienia ograniczeń w podróżowaniu oraz więcej planowania i zakupów online. Popyt na śluby oznacza też wzrost cen. - Sprzedawcy ślubni nadrabiają rok ograniczonej pracy - mówi Lord. - Wiedzą, że mają klientów, którzy to zapłacą.

Czy ten boom na śluby podreperuje też gospodarkę Bronksu? To właśnie ta dzielnica NYC poniosła, według najnowszego raportu rewidenta stanowego Thomasa DiNapoli (67 l.), największe straty gospodarcze podczas pandemii. - To Bronx miał najwyższą stopę bezrobocia, sięgającą w maju ubiegłego roku 24,6 proc. - powiedział DiNapoli. - Droga do wyzdrowienia zajmie trochę czasu i ważne jest, aby stan i miasto zapewniły Bronxowi sprawiedliwą część pomocy, aby zaradzić poważnym szkodom, jakie poniósł - dodał.

Z raportu wynika że 70 proc. mieszkańców Bronksu pracowało w branżach niezbędnych dla funkcjonowania miasta: 25,9 proc. w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej, 10,2 proc. w handlu detalicznym, 9,6 proc. w usługach noclegowych i gastronomicznych oraz 7,7 proc. w transporcie. Samo zamknięcie hoteli oznaczało utratę 9600 miejsc pracy.

Bronx jest również najsłabiej zaszczepionym rejonem miasta. Do tej pory w pełni zaszczepiono tu 36 proc. populacji w porównaniu do 48,9 proc. w całym NYC.

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany