Detektyw z Chicago

i

Autor: Marek Art Marek Pieprzyk

Na tropie zdrad Polonusów

2019-02-04 21:08

Marek Pieprzyk, polonijny detektyw, od pięciu lat pracuje w Chicago i okolicach. Opowiedział nam o tym, co jest najtrudniejsze w jego pracy, jak bardzo przydaje się tzw. fart i przedstawiciele jakich profesji najczęściej zdradzają partnerów.

Kto wśród Polonii zdradza najczęściej i kto jest zdradzany?

– Na dziesięć zgłoszeń o zdradę małżeńską mam sześć przypadków niewierności mężów wśród polskich kontraktorów. Trudno jest żonom ich upilnować. Częste wychodzenia na tzw. wyceny prac budowlanych, nielimitowany czas pracy i spora gotówka w kieszeni sprzyjają zdradzie. Najczęściej też podobnie, w skali od 1 do 10 – sześć to kierowcy ciężarówek. Jeśli zaś chodzi o kobiety, to najczęściej zdradzają żony kierowców ciężarówek. Panie czują się bezkarne, bo dokładnie wiedzą, o której godzinie mąż będzie w bazie i kiedy wróci do domu. Mam także dużo spraw o zdradę małżeńską w środowisku góralskim. Czego by nikt nie przypuszczał, bo oni słynną ze swego katolicyzmu i szacunku do rodziny.

Co robić, by nie zostać przyłapanym na zdradzie?

– Po pierwsze, wrócić do starego telefonu z klapką, bo na niego nie można założyć podsłuchu. Dużo nie tekstować, zwłaszcza o miłości. Nie należy też się chwalić znajomym, jakie nas szczęście spotkało, bo prędzej czy później nas wydadzą. Pamiętajcie też, że wasz telefon jest naszym telefonem, bo nawet możemy z niego filmować was i robić zdjęcia.

Co jest w tej robocie najtrudniejsze?

– Sytuacje, kiedy nie mogę rozwiązać sprawy, a zobowiązałem się pomóc. Najłatwiejsze są zlecenia dotyczące sprawdzania numerów telefonów czy poszukiwania zaginionych osób.  

Udało ci się już kogoś znaleźć?

– Dziewczyna z Krakowa szukała swego ojca. Zostawił ją i jej siostrę i wyjechał do USA. Ślad po nim zaginął. Znalazłem go. Lubił alkohol i żył bardzo skromnie. Wysłałem jej jego zdjęcia. Popłakała się, bo wyglądał jak dziadek. Po dwóch latach przyleciała do USA. Spotkali się. Polały się łzy, a pan jakby nagle wytrzeźwiał. Córka kupiła mu używany telefon i tablet i nauczyła, jak się nimi posługiwać. Wróciła do Polski. Mają kontakt. Codziennie rano można go spotkać przed biblioteką na parkingu, gdzie łapie za darmo internet, przez który rozmawia z rodziną z Polski. I to są piękne chwile dla prywatnego detektywa.

A co najbardziej lubisz w swoim zawodzie?

– Dopadać pedofilów i zakładać im kajdanki. Schwytałem już trzech: Amerykanina pochodzenia polskiego, Serba i Polaka. Serb porwał dziewczynkę i uciekał z nią w bagażniku po przedmieściach Chicago. Uratowałem jej życie. 44-letni Polak molestował trzech swoich synów. Najstarszy miał 15 lat, drugi – 12 i najmłodszy – 7. W tym roku zapadnie wyrok w jego sprawie.

Naraziłeś się komuś ostatnio?  

– Prowadziłem sprawę o zdradę małżeńską. Przyłapałem męża z kochanką i jemu się naraziłem, bo prawda wyszła na jaw. Ale był też przypadek znanego chicagowskiego biznesmena, którego złapałem z kochanką. Dostałem honorarium od żony, która zleciła mi jego śledzenie. On dał mi butelkę koniaku w podziękowaniu za to, że go nakryłem, bo już nie musiał się więcej ukrywać.

Rozmawiała Marta J. Rawicz

Cały wywiad przeczytać można w bieżącym numerze „Super Express Chicago” oraz wydaniu „Super Express Nowy Jork”, które ukaże się 8 stycznia