Z sondażu The Associated Press-NORC Center dla Public Affairs Research wynika, że jedynie 9 proc. dorosłych Amerykanów uważa, że stan demokracji w kraju działa „zdecydowanie dobrze” lub „bardzo dobrze”, podczas gdy aż 52 proc. twierdzi, że jest zupełnie odwrotnie. Podczas środowego przemówienia w Waszyngtonie prezydent skupił się właśnie na tej kwestii.
– W naszych kościach wiemy, że demokracja jest zagrożona, ale wiemy również, że w naszej mocy jest jej uchronienie – mówił Biden. Jak powiedział, twierdzenia zwolenników Donalda Trumpa (76 l.) o sfałszowanych wyborach prezydenckich „podsyciły niebezpieczny wzrost przemocy politycznej i zastraszania wyborców”. Podczas trwającego obecnie wczesnego głosowania co najmniej pięć osób zostało już oskarżonych o przestępstwa federalne za nękanie pracowników lokali wyborczych.
– Skrajni politycy MAGA [wyznający hasło wyborcze Trumpa: „Make America Great Again” – red.] dążą do zakwestionowania nie tylko legalności wyborów z przeszłości, lecz także wyborów odbywających się teraz i w przyszłości – stwierdził Biden. Prezydent zarzucił również „sile napędowej” Partii Republikańskiej, iż próbuje „stłumić prawa wyborców i obalić system wyborczy”.
W końcu demokrata zaapelował bezpośrednio do Amerykanów, którzy pójdą do urn: – Mam nadzieję, że uczynicie przyszłość naszej demokracji ważną częścią swojej decyzji o głosowaniu i sposobie głosowania – mówił, jednocześnie prosząc obywateli o zastanowienie się nad tym, czy kandydaci, na których mają zamiar oddać głos, zaakceptują wyniki wyborów.
Na komentarze republikanów nie trzeba było długo czekać. Kevin McCarthy (57 l.), lider mniejszości Izby Reprezentantów, napisał na Twitterze: „Prezydent Biden próbuje dzielić (...), podczas gdy Ameryka musi się jednoczyć, ponieważ nie może przyznać się do skutków swojej polityki, która powoduje wzrost kosztów życia”.
Wybory odbędą się 8 listopada. Do czwartku ok. 27 mln Amerykanów poszło do urn podczas wczesnego głosowania.