Steve Bannon po tłustych latach współpracy z prezydentem USA wpadł w spiralę kłopotów, a na początku roku na własne życzenie zafundował sobie kolejny. Mieszcząca się na Manhattanie kancelaria Davidoff, Hutcher & Citron LLP pozwała go za nieuregulowanie rachunków za ciągnącą się kilka lat obronę przez różnymi sądami. I właśnie wywalczyła należne pieniądze.
Sędzia Arlene Bluth stwierdziła, że Bannon zapłacił zaledwie $375 000 z ponad $850 000 opłat prawnych, które był winien kancelarii. Nakazała mu zapłatę ponad $480 tys. wraz z odsetkami sięgającymi 1 proc. Obecny prawnik 70-latka, Harlan Protass, powiedział, że jego klient planuje odwołać się od „wyraźnie błędnej” decyzji.
Bannon twierdził, że wypowiedział umowę prawnikom na początku 2022 r. Zarzucił też, że nie był odpowiednio informowany o płatnościach. Jeffrey Citron, partner zarządzający w Davidoff, Hutcher & Citron, podkreślił, że to Bannon zmusił firmę do podjęcia kroków prawnych pomimo otrzymania „doskonałej reprezentacji". - Firma zamierza wykorzystać każdą okazję do odzyskania naszych opłat – dodał. Kancelaria broniła go w kilku sprawach, m.in. przy oskarżeniu o oszukanie darczyńców podczas zbiórki na budowę muru na południowej granicy, za co odpowiedzieć ma przed stanowym sądem w przyszłym roku. W sprawie federalnej został ułaskawiony przez Donalda Trumpa. Korzystał z wsparcia kancelarii również w sprawie ataku na Kapitol i zignorowanego wezwania przed komisję kongresową, za co został skazany na cztery miesiące więzienia, a teraz oczekuje na apelację.
