Jak podaje Associated Press, administracja Donalda Trumpa szykuje się do zastąpienia metalowych niskich barier na południowej granicy w Kalifornii i Arizonie, i zastąpienie ich murem. Ma on stanąć na 100-milowym odcinku (161 km). Część muru stanie na terenie narodowych parków przyrody i schronisk dla zagrożonych gatunków roślin i zwierząt. Są to generalnie tereny chronione przez rząd federalny z racji tego, że są wpisane w rejestr jako narodowe pomniki przyrody. Ale obecnie dla rządu sprawą priorytetową jest zabezpieczenie granicy. Sama przyroda nie ma już takiego znaczenia. Dlatego prawnicy Department of Homeland Security znaleźli sposoby obejścia istniejących przepisów chroniących tereny parków i utorowali sobie drogę do budowy muru. Jak podaje AP, jak do tej pory już mocno naruszono tereny parków w okolicach Rio Grande Valley w Teksasie. Teraz mur ma powstać na odcinku parku Organ Pipe Cactus National Monument, gdzie znajdują się unikalne kaktusy. Wysokie zapory mają też się pojawić na terenie Cabeza Prieta National Wildlife Refuge. Zarządzający parkami uważają, że taka ingerencja może poczynić wiele szkód dla wielu roślin i zwierząt.
Mur ważniejszy niż przyroda
Administracja Donalda Trumpa (73 l.), z samym prezydentem na czele, nie odpuszcza w planach budowy muru na południowej granicy. Nawet jeżeli ma się to odbyć kosztem niszczenia Narodowych Parków Przyrody, które przez lata służyły jako atrakcja i miejsce odpoczynku dla Amerykanów i turystów.