Zwykła czarna mucha stała się nieoczekiwaną gwiazdą debaty wiceprezydenckiej w Salt Lake City, po tym, jak usiadła na charakterystycznej siwej fryzurze wiceprezydenta Mike'a Pence'a. Owad siedział nieruchomo na głowie polityka przez 2 minuty i 9 sekund. I to wystarczyło, by wywołać szaleństwo na Twitterze. Pojawiło się nawet fikcyjne konto „FlyOnMikePence”, wypełnione memami z muchą, a nagranie opublikowane w czasie debaty zostało obejrzane przed północą 830 tys. razy.
Debata wiceprezydencka Mike'a Pence'a i Kamali Harris nie była jednak tak gorąca, jak wcześniejsze starcie Donalda Trumpa (74 l.) i Joe Bidena (79 l.). Jak podsumował wieloletni republikański strateg i autor politycznego podcastu Matt Mackowiak z Austin, TX,: „Obie strony dobrze przedstawiły swoje uwagi. Obie strony ruszyły do ataku. Obie zignorowały pytania, na które nie chciały odpowiadać”.
Eksperci stwierdzili, że dzięki niższej temperaturze spotkania, kandydaci poruszyli więcej tematów i faktycznie odpowiadali na pytania. Trudno natomiast wyłonić zwycięzcę. Prezydent Trump po zakończeniu debaty napisał na Twitterze „Biden wygrał!”. Analizy ekspertów nie są już tak jednoznaczne. Ich zdaniem Harris była lepsza w tematach gospodarki czy opieki zdrowotnej. Pence górował w pytaniach dotyczących protestów i epidemii.
Tymczasem ważą się losy starcia głównych kandydatów do prezydenckiego fotela. Komisja Debat Prezydenckich zapowiedziała, że najbliższą, zaplanowaną na 15 października w Miami przeprowadzi on line. To wywołało wściekłość prezydenta, który stwierdził, że nie zamierza tracić czasu na wirtualne spotkanie. - Nie o to chodzi w debacie. Siedzisz za komputerem… a przerywają ci, kiedy tylko chcą - skomentował w rozmowie z Fox Business.
Prezydent uważa, że pokonał Joe Bidena w pierwszej debacie, a obecna próba przeniesienia spotkania do internetu to nic innego jak próba ratowania jego przeciwnika.