MTA od zawsze miało problem z osobami unikającymi zapłaty za przejazd (fare-beaters), teraz twierdzi, że to główni winowajcy jego finansowych kłopotów. Między innymi z powodu wzrostu liczby gapowiczów. Przyczynić miał się do tego prokurator okręgowy Manhattanu, który ogłosił w zeszłym roku, że przeskakiwanie przez bramki w metrze nie będzie ścigane sądownie i traktowane jako sprawy kryminalne. Nic więc dziwnego, że swoje podejście do gapowiczów złagodziła też nowojorska policja. Funkcjonariusze nie zatrzymują już za przeskakiwanie przez bramki, dają tylko cywilne upomnienia. Od stycznia liczba aresztowanych zmniejszyła się o ponad 66 proc. – Problem polega na tym, że część ludzi nieuczciwie unika zapłaty za przejazd metrem. To z kolei jest nie fair wobec tych, którzy płacą. W konsekwencji odbija się to na zasobach finansowych MTA – mówi Larry Schwartz, jeden z członków rady zarządu MTA. Trzy lata temu straty MTA poniesione przez przeskakujących bramki wynosiły 1 mln dol. tygodniowo, co równa się z 400 tys. niezapłaconych przejazdów. Nowe statystyki mają być przedstawione w grudniu. Sal
MTA tłumaczy, skąd biorą się podwyżki
2018-12-01
9:00
Nowojorscy pasażerowie nie ustają w krytyce MTA, które planuje zafundować im kolejną podwyżkę cen biletów. Przedstawiciele agencji zaczęli więc odpierać krytykę. I tłumaczyć, komu powinniśmy podziękować za wzrost cen. Winą obarczają osoby przeskakujące przez bramki na stacjach i jeżdżące metrem na gapę.