MTA brakuje pracowników. Liczba konduktorów i operatorów pociągów topnieje nie tylko z powodu Covid-19. Najstarsi odchodzą na emerytury, na ich miejsce nie przychodzą nowi, a liczba etatów, z uwagi na kiepski stan finansowy agencji jest zamrożona. Z tego powodu tylko w grudniu trzeba było odwołać prawie 4200 kursów kolejek. To 2 proc. wszystkich kursów wykonanych w tym miesiącu.
- Brakuje nam wystarczającej liczby wykwalifikowanych konduktorów i operatorów - mówi Eric Loegel, wiceprezes komórki nr 100 Związku Pracowników Transportu.
MTA z problemem boryka się od wiosny. Wtedy liczba pasażerów spadła o 90 proc, a agencja ograniczyła usługi poza szczytem i zawiesiła pracę linii B, W i Z. Pandemia sprawiła, że w tym czasie w pewnym momencie w pracy brakowało 40 proc. z prawie 30 tys. pracowników metra.
Radą na problemy kadrowe ma być zmniejszanie liczby kursów metra.
- MTA będzie okresowo wprowadzać korekty na podstawie danych, aby zapewnić bezpieczne i niezawodne usługi - poinformowała agencja.
W drugiej połowie ubiegłego roku liczba pasażerów metra spadła w porównaniu ze styczniem 2019 o 70 proc. Dzięki temu jednak w kolejkach udaje się zachować odpowiedni dystans społeczny. Jednak spadek zatrudnienia powoduje, że niektóre kursy trzeba odwoływać. A wtedy do kolejnego pociągu wsiada dwukrotnie więcej pasażerów.
Spadek zatrudnienia może być jeszcze większy, jeżeli MTA nie dostanie pieniędzy z budżetu federalnego. Tylko w ten sposób może uniknąć redukcji etatów i ograniczania usług.
Możliwe jednak, że agencja, nawet z federalnym wsparciem będzie miała problem z uzupełnieniem stanu osobowego metra. Choć pandemia odebrała Nowemu Jorkowi 570 tys. miejsc pracy, 240 tys. zwolnionych w ogóle nie szukało nowego zatrudnienia.