W niepokojącym biuletynie uzyskanym przez stację CBS News, agenci federalni wraz z Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) przyznali, że po zeszłotygodniowym nalocie na posiadłość Trumpa „zaobserwowano wzrost brutalnych gróźb” w stronę organów ścigania, sędziów i polityków. Niektóre z nich dotyczyły nawet podłożenia bomby radioaktywnej pod siedzibę FBI. Jak poinformowano, wzywano do „wojny domowej” i „zbrojnej rebelii”.
- „FBI i DHS zidentyfikowały wiele gróźb i wezwań do celowego zabicia urzędników sądowych, organów ścigania i urzędników państwowych związanych z przeszukaniem Palm Beach”, napisano w komunikacie. Jednym z sędziów, który miał paść ofiarą zastraszania był Bruce Reinhart. Sędzia, który zatwierdził przeszukanie posiadłości republikanina, usłyszał już, że straci życie, a jego adres od kilku dni widnieje w internecie.
Po wydarzeniach z 8 sierpnia oburzenia nie kryli również republikańscy politycy, którzy domagają się zakończenia finansowania FBI. Jak twierdzą, agencja jest upolityczniona, a nalot był atakiem na praworządność. - „Dokonując nalotu na dom prezydenta Trumpa, FBI udowodniło, że jest uzbrojone przeciwko narodowi amerykańskiemu” – stwierdził Russell Vought (46 l.), dyrektor Biura Zarządzania i Budżetu w administracji Trumpa.
Były wiceprezydent, Mike Pence (63 l.), wezwał jednak swoich partyjnych kolegów do powściągliwości. Przemawiając w New Hampshire przyznał, że Departament Sprawiedliwości i prokurator generalny Merrick Garland (70 l.) powinni ujawnić więcej informacji na temat nalotu. Mimo to powiedział: - Chcę przypomnieć moim kolegom republikanom, że możemy pociągnąć prokuratora generalnego do odpowiedzialności (…) bez atakowania szeregowych pracowników organów ścigania. - Te ataki muszą się skończyć. Wezwania do zaprzestania finansowania FBI są tak samo złe, jak wezwania do zaprzestania finansowania policji – dodał.