Nie żyje Rodney James Alcala (+77 l.), seryjny morderca i gwałciciel, który od 1978 roku przebywał w celi śmierci wiezienia w Kalifornii.
Alcala był bestia poszukiwaną pierwotnie za kilka morderstw w Kalifornii, w tym zabójstwa 12-letniej dziewczynki. Dziś policja szacuje, ze mógł zabić nawet 130 osób w całym kraju.
- To facet, który poluje, szukając ludzi do zabicia, ponieważ mu się to podoba – powiedział podczas procesu prokurator Matt Murphy z Orange County w Kalifornii.
Wśród ofiar Alcali były też dwie kobiety z Nowego Jorku. Morderca przyznał się do ich zabicia już w wiezieniu. Pierwszą z nich była Cornelia Cilley (+23 l.), stewardessa TWA, mieszkajęca w pięciopiętrowym budynku przy 427 East 83rd St., pomiędzy aleją First i York. Drugą - Ellen Jane Hover (+23 l.), początkująca dyrygentka, która zniknęła z jej mieszkania w Midtown. Jej szczątki zostały znalezione kilka miesięcy później w hrabstwie Westchester. Alcala pracował wtedy w NYC jako fotograf.
Morderca miał swój fetysz - zabierał ofiarom kolczyki. I to one pomogły śledczym posadzić go w wiezieniu i doprowadzić do skazania na smierć. Wyrok nie został wykonany, ponieważ w Kalifornii obowiązywało moratorium na wykonywanie wyroków śmierci.