Za wszczęciem dochodzenia zagłosowało 221 republikanów, przeciwko było 212 demokratów. Jeszcze we wtorek nowy spiker Izby Reprezentantów, Mike Johnson (51 l.) przekonywał, że głosowanie ma charakter prawny, a nie polityczny. - Doszliśmy do ściany - powiedział. - Biały Dom utrudnia dochodzenie, nie pozwalając świadkom na pojawienie się czy na przekazanie dokumentów. Nie mamy wyboru innego niż wypełnić nasz konstytucyjny obowiązek - powiedział lider republikanów.
Dochodzenie ma na celu prześwietlenie działalności biznesowej syna prezydenta Huntera, który, gdy Joe Biden był wiceprezydentem oraz po opuszczeniu przez niego urzędu, miał powoływać się na wpływy ojca w przedsięwzięciach m. in. w Ukrainie i w Chinach. Republikanie utrzymują, że Biden musiał wiedzieć o poczynaniach syna. Nie przedstawili jednak na razie żadnych dowodów na to, by prezydent był aktywnie zaangażowany w biznesy Huntera.
W środę Hunter Biden odmówił stawienia się przed komisją prowadzącą śledztwo. Zwołał za to konferencję prasową przed Kapitolem, domagając się publicznego wysłuchania. Szefowie komisji nie wyrazili na to zgody. Syn prezydenta zapewnił, że jego ojciec nie brał udziału w jego przedsięwzięciach.
Głosowanie za wszczęciem dochodzenia w ramach procedury impeachmentu było formalnością. Jeszcze w październiku ówczesny przewodniczący Izby Kevin McCarthy (58 l.) polecił rozpoczęcie dochodzenia przez komisje ds. nadzoru i sądownictwa. Biały Dom kwestionował je twierdząc, że powinna poprzedzić je decyzja większości całej Izby. Republikanie liczą, że po jej uzyskaniu, dostęp do dokumentów czy przesłuchiwanie świadków będą łatwiejsze.