Tak jak zapowiadali synoptycy z National Hurricane Center (NHC), Michael wylądował w środę na Florydzie z siłą czwartej kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. Towarzyszył mu wiatr wiejący z prędkością dochodzącą do blisko 250 km na godzinę. Według BBC to najsilniejszy huragan w historii tego regionu Florydy, z kolei według danych NHC jest trzecim najsilniejszym po nienazwanym huraganie, który nawiedził Florydę w 1936 r. i po Camille z 1969 r. Potężny wiatr łamał drzewa i zmiatał domy z powierzchni ziemi. Doszło do licznych powodzi, które pozalewały drogi. Według oficjalnych doniesień co najmniej dwie osoby nie żyją, w tym 11-letnie dziecko, ale władze obawiają się, że bilans wzrośnie. Wcześniej huragan zabił 13 osób w Hondurasie, Nikaragui i Salwadorze. Aż 500 tys. mieszkańców Florydy oraz Alabamy i Georgii nie ma prądu. W czwartek Michael nieco osłabł, ale przesuwając się nad Karoliny, dalej siał spustoszenie.
Michael uderzył z zabójczą siłą
Domy zmiecione z powierzchni ziemi, pozalewane ulice, setki tysięcy ludzi bez prądu i co najmniej dwie potwierdzone oficjalnie ofiary śmiertelne… To skutki niszczycielskiego huraganu Michael, który z potężną siłą uderzył we Florydę.