Czas na decyzję minął w piątek, w poniedziałek poznaliśmy ich skutki. Władze miasta poinformowały, że do postawionego przez nie jesienią ultimatum nie zastosowało się ostatecznie 1430 osób. Dokładnie tyle straciło pracę na mocy rozesłanych pod koniec stycznia powiadomień. To niespełna 1 proc. z liczącej 370 tys. osób grupy miejskich pracowników. Trzy czwarte z nich od miesięcy przebywało na bezpłatnych urlopach nie stosując się do wcześniejszych nakazów. Aż 64 proc. zwolnionych osób to pracownicy podlegli miejskiemu Departamentowi Edukacji. Do ostatniej chwili walkę z miejskim nakazem toczyli w ich imieniu związkowcy z United Federation of Teachers. W piątek jednak Sąd Najwyższy odrzucił ich apelację.
- Pracownicy miejscy służyli na pierwszej linii frontu podczas pandemii, a szczepiąc się, po raz kolejny pokazują, jak są gotowi zrobić to, co właściwe, aby chronić siebie i wszystkich nowojorczyków - stwierdził Adams w oświadczeniu informującym o zwolnieniach. - Naszym celem zawsze było szczepienie, a nie zakończenie współpracy, a pracownicy miejscy stanęli na wysokości zadania i spełnili postawiony przed nimi cel – dodał.