Metro pod specjalnym nadzorem

2022-04-16 18:04

Po wtorkowej tragedii w metrze na Brooklynie politycy apelują do mieszkańców NYC o spokój i przekonują, że metro jest bezpieczne. Nie poma jednak informacja, że w czasie ataku, podczas którego Frank James (63 l.) ranił 29 osób, na stacjach kolejki nie działało wiele kamer. Politycy żądają wyjaśnień.

MTA ma za zadanie monitorować sytuację w metrze, ale w dzień tragedii monitoring na stacjach 36th Street i 25th Street w Sunset Park zawiódł. Członkowie Rady Miasta Nowego Jorku Selvena Brooks-Powers (39 l.), Justin Brannan (44 l.) i przewodnicząca Rady Adrienne Adams (62 l.) wystosowali w czwartek list do dyrektora generalnego MTA Janno Liebera (60 l.), w którym domagają się pełnego raportu na temat sprawy.

„Nowojorczycy muszą wiedzieć, co MTA robi w celu utrzymania bezpiecznych warunków w metrze” – czytamy w dokumencie. Na konferencji prasowej Lieber potwierdził, że podczas tragedii „najwyraźniej zawiodło połączenie internetowe”. Dodał, że w metrze funkcjonuje ponad 10 tys. kamer.

NYPD w konflikcie stanęło po stronie pracowników metra. „Komunikujemy się z MTA w sprawie przestojów, gdy one wystąpią” – napisała policja w oficjalnym komunikacie. W dokumencie zaznaczono, że podczas tragedii kamery nie działały ze względu na problemy techniczne. „Stwierdzenie, że brak kamer na stacji opóźnił pościg, są niesprawiedliwe i wprowadzają w błąd. Kamery MTA w innych częściach miasta były niezbędne do ustalenia ruchów [Jamesa – red.] przed i po strzelaninie. Pracownicy współpracowali z nami przez całą dobę. Powinniśmy pamiętać, że jedynym odpowiedzialnym za atak jest sprawca” – napisał komisarz John Miller.

Winowajca tragedii Frank James w czwartek stanął przed sądem na Brooklynie. Oskarżony o przestępstwo federalne związane z terroryzmem przebywa w areszcie bez możliwości wpłacenia kaucji. Władze przekazały, że nadal szukają motywu przestępcy i nie posiadają obecnie dowodów, które wykazywałyby jego związek z organizacjami terrorystycznymi. – Atak oskarżonego był zaplanowany z premedytacją, starannie zaplanowany i wywołał przerażenie wśród ofiar i w całym mieście – mówiła przed sądem asystentka prokuratora Sara K. Winik, podkreślając, że to przemoc, której miasto nie widziało od ponad 20 lat.