W pracy stronił od kolegów, w domu, a czasem obcym opowiadał, że nienawidzi swojej pracy, a współpracowników pozabija. W zajezdni nie strzelał na oślep - starannie wybierał swoje ofiary.
- Samuel Cassidy przybył do zajezdni Valley Transportation Authority w San Jose około 6 am w środę z torbą marynarską wypełnioną półautomatycznymi pistoletami i magazynami o dużej pojemności - powiedziała szeryf hrabstwa Santa Clara, Laurie Smith (69 l.).
Ale o swoich zamiarach opowiadał jeszcze byłej żonie, z którą rozstał się w 2005 roku. O tym jak nienawidzi pracy mówił nawet w 2016 roku celnikom, podczas podróży na Filipiny, z czego sporządzono notatkę dla Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W zajezdni wystrzelił 39 kul, zabijając lub raniąc śmiertelnie 9 osób. Ale nie zabijał na oślep. - Przynajmniej jednej osobie powiedział: nie zabiję cię - mówi szeryf Smith.
Była dziewczyna opisała Cassidy'ego jako niestabilnego i gwałtownego, z dużymi wahaniami nastroju z powodu choroby dwubiegunowej, która nasiliła się, gdy dużo pił. Miał ją też kilka razy zgwałcić.
Masakra była najgorszą masową strzelaniną w rejonie zatoki San Francisco od dziesięcioleci. Była też 15. masową strzelaniną w Stanach Zjednoczonych od początku tego roku.