Osiem osób zostało dosłownie zadeptanych w tłumie w czasie festiwalu muzycznego Astroworld w NRG Park w Houston, TX. W koncercie rapera Travisa Scotta brało udział 50 tys. osób. I choć organizatorzy twierdzą, ze publiczność zajmowała przestrzeń przeznaczoną normalnie dla 200 tys., zagęszczenie widzów i ich napór na barierki przed sceną spowodował, że część uczestników zaczęła tracić przytomność.
- Poczułam, że coś miażdży mi żebra, miałam na szyi czyjeś ramię - powiedziała uczestniczka koncertu Niaara Goods, która uważa, ze przeżyła tylko dlatego, że mężczyznę, który na nią napierał ugryzła w ramię.
Napór tłumu na scenę zaczął się, gdy wyszedł na nią Travis Scott.
- Ludzie dokoła mdleli, inni usiłowali im pomóc, ale po prostu nie dało się ruszyć - relacjonował inny z uczestników, Nick Johnson.
Amy Harris, niezależna potoreporterka, pracująca dla Associated Press twierdzi, że tłum na festiwalu był agresywny przez cały dzień.
- Popychali się, biegali wzdłuż barierek i wydzielonych stref dla VIP - opisuje. - To było zdecydowanie najbardziej chaotyczne środowisko festiwalowe, w jakim pracowałam.
Policja odnotowała pierwsze omdlenia około 9.30 pm. Wydarzenie zostało odwołane 40 minut później po ustaleniach ze strażą pożarną i pracownikami NRG Park.
- Nie da się po prostu zamknąć imprezy z udziałem 50 tys. osób - podkreślił szef policji w Houston Troy Finner (54 l.). - Musieliśmy się liczyć nawet z zamieszkami.
Zmarli mieli od 14 do 27 lat. Do szpitali trafiło kilkadziesiąt osób, a 13 z niech w sobotę nadal było hospitalizowanych.
- Możliwe, że ta tragedia jest wynikiem nieprzewidywalnych wydarzeń, okoliczności, których nie można było uniknąć - powiedziała w czasie konferencji prasowej sędzia Lina Hidalgo (30 l.). - Dopóki tego nie ustalimy, będę zadawała trudne pytania.
Śledztwo w sprawie tragedii trwa.