FBI i policja przeszukały w czwartek dom w Bowdoin, ME, w którym mieszkać miał Robert Card, rezerwista Gwardii Narodowej i były instruktor strzelectwa, podejrzany o dokonanie masakry w oddalonym o 15 mil Lewiston. Według rozmówców ABC News, śledczy znaleźli list pożegnalny, który 40-latek napisać miał do syna. Jego treści jednak nie ujawniono. Bliscy mężczyzny, którzy współpracują ze służbami, twierdzą też, że mógł szukać swojej byłej partnerki, gdy z karabinem wkroczył do baru, a potem kręgielni, gdzie zastrzelił w sumie 18 osób. Wystrzelone przez niego kule dosięgły też 13 osób, z których trzy walczą o życie w szpitalu.
Policja nie zdradza motywu, którym mógł kierować się sprawca – leczony w lipcu psychiatrycznie z powodu urojeń. Skupia się na przeczesywaniu okolic Lewiston, w których, zdaniem sąsiadów, może długo skutecznie się ukrywać. - To jest jego ziemia. Dorastał tutaj. Zna każdą kłodę, za którą można się schować, każdy gąszcz – twierdzi Richard Goddard z Bowdoin. Mieszkańcy miasteczka, tak, jak innych w promieniu 50 mil, spędzili już dwie noce za zaryglowanymi drzwiami. Szkoły, gabinety lekarskie i sklepy spożywcze zostały zamknięte. Największe miasto Maine, Portland, zamknęło swoje budynki publiczne, podczas gdy Kanadyjska Agencja Służb Granicznych wydała funkcjonariuszom stacjonującym wzdłuż granicy USA ostrzeżenie o "uzbrojonym i niebezpiecznym" podejrzanym, szykując się na to, że Card może próbować ją przekroczyć.
W piątek stanowi urzędnicy poinformowali, że wysłali nurków i sonary na rzekę Androscoggin w pobliżu przystani dla łodzi, gdzie w środę wieczorem znaleziono pojazd podejrzanego. Przyznali też, że wciąż na identyfikację czeka 10 ofiar strzelca.