W całych Stanach Zjednoczonych siedmiodniowa średnia krocząca nowych przypadków wzrosła w ciągu ostatnich dwóch tygodni do ponad 37 000 we wtorek, z mniej niż 13 700 w dniu 6 lipca, wynika z danych Johns Hopkins University. O wzrost specjaliści służby zdrowia obwiniają wariant delta i spowolnienie szczepień. Według Centers for Disease Control and Prevention tylko 56,2 proc. Amerykanów otrzymało do tej pory przynajmniej jedną dawkę szczepionki.
W Luizjanie służba zdrowia zgłosiła w środę 5388 nowych przypadków COVID-19 – trzeci najwyższy dzienny wynik od początku pandemii. Liczba hospitalizacji z powodu koronawirusa wzrosła w całym stanie do 844 - o ponad 600 od połowy czerwca. Władze Nowego Orleanu wezwały ludzi do wznowienia noszenia masek w pomieszczeniach.
W Utah z powodu wirusa w szpitalach przebywa 295 osób - najwięcej od lutego. Stan odnotowuje średnio 622 potwierdzone przypadki dziennie w ciągu ostatniego tygodnia. To około trzykrotnie więcej niż na początku czerwca. Dane dotyczące zdrowia pokazują, że ten wzrost jest prawie w całości związany z osobami nieszczepionymi.
- To tak jakby zobaczyć wrak samochodu, zanim dojdzie do wypadku - mówi dr James Williams, profesor medycyny ratunkowej w Texas Tech, który niedawno zaczął leczyć więcej pacjentów z COVID-19. „- Nikt z nas nie chce przez to ponownie przechodzić.
Jego pacjenci są coraz młodsi. Wielu z nich ma 20, 30 i 40 lat – i w większości są nieszczepieni.
Pastor jednego z największych kościołów w Missouri, Jeremy Johnson uważa, że niechęć do szczepień często wynika ze strachu.
- To strach przed zaufaniem czemuś poza pismem świętym, strach przed zaufaniem czemuś poza partią polityczną, z którą czują się bardziej komfortowo. Strach przed zaufaniem nauce - wyjaśnia. - Słyszymy, że: „Ufam Bogu, nie nauce”. Ale prawda jest taka, że nauka i Bóg to nie są wartości, między którymi trzeba wybierać.
Według raportu Pew Research Center z 2019 r. sprzeciw wobec szczepień jest szczególnie silny wśród białych protestantów ewangelickich.
