Licytacja na granicy

2024-03-02 16:41

Na brzegu tej samej rzeki Rio Grande, prezydent Joe Biden (82 l.) i czołowy kandydat do nominacji Partii Republikańskiej Donald Trump (78 l.) stanęli na granicy amerykańsko-meksykańskiej. Niby ramię w ramię, a jednak 300 mil od siebie. Następnie, choć na odległość, przerzucali się winą za kryzys imigracyjny w USA.

Obaj politycy dotarli do Teksasu w czwartek w odstępie pół godziny. Każdy z nich wysłuchał strażników służb granicznych opowiadających o problemach, każdy z nich przeszedł wzdłuż zarośli nad Rio Grande i przemawiał bezpośrednio do opinii publicznej. Przez moment nawet ich przemówienia pokrywały się w czasie. Ale na tym podobieństwa się skończyły.

Biden starał się zwrócić uwagę na konieczność przyjęcia ponadpartyjnej ustawy o bezpieczeństwie granic, której sprzeciwia się GOP. - Oto, co powiedziałbym panu Trumpowi – mówił prezydent. - Zamiast bawić się polityką, przyłącz się do mnie albo ja dołączę do ciebie i powiem kongresowi, aby przyjął tę ustawę. Wiecie i ja wiem, że to najskuteczniejsza ustawa o bezpieczeństwie granic, jaką ten kraj kiedykolwiek widział.

Biden udał się do miasta Brownsville w dolinie Rio Grande, gdzie wysłuchał urzędników Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trump zaś pojechał do Eagle Pass, ok. 525 mil na północny zachód od Brownsville, gdzie spotkał się z republikańskim gubernatorem Gregiem Abbottem (67 l.) i żołnierzami Gwardii Narodowej Teksasu. Spoglądając na ogrodzenie z drutu kolczastego na brzegu rzeki, Trump uniósł pięść, pomachał i krzyknął do ludzi na meksykańskiej ziemi. Następnie oświadczył, że migranci przybywający na granicę to przestępcy, a niektórzy z nich są terrorystami. - Wpuszcza się ich do naszego kraju i to jest okropne – powiedział kandydat na prezydenta.

Nasi Partnerzy polecają