- Zapamiętajcie ten dzień - pisał na Twitterze w środowy wieczór ustępujący prezydent Donald Trump. Faktycznie środowego popołudnia nie zapomni nikt w USA. Wkrótce po tym, jak Kongres rozpoczął obrady poprzedzające zatwierdzenie wyboru Joe Bidena (79 l.) na 46. prezydenta USA, tłum gromadzący się w Waszyngtonie wtargnął na Kapitol.
Senatorów, Reprezentantów i skrzynki z głosami Kolegium Elektorów pospiesznie ewakuowano z gmachu, a demonstranci zaczęli niszczyć jego wnętrze.
Ochrona odpowiedziała strzałami.
To właśnie wtedy w klatkę piersiową została postrzelona pierwsza z ofiar - Ashli Babbitt (+35 l.), która odsłużyła 14 lat w US Air Force. Kobieta otrzymała strzał, gdy przez wybitą szybę usiłowała sforsować jedne z zabarykadowanych drzwi budynku. Inną ofiarą był mężczyzna, który spadł z rusztowań ustawionych przy ścianie gmachu. Ogółem w czasie zajść na Kapitolu zginęły 4 osoby, rannych jest też kilkunastu policjantów, broniących gmachu - dwóch ciężko.
Demonstracje poparcia dla Trumpa rozgrywały się przed Kapitolami stanowymi w dużej części USA. Nigdzie jednak tłum nie zdecydował się na zaatakowanie budynków rządowych.
Wraz z opanowaniem sytuacji rozpoczęły się aresztowania. - Do późnego środowego wieczora zatrzymano 52 osoby - poinformował szef policji Metropolitan PD, Robert Contee (47 l.). Większość usłyszała zarzuty naruszenia godziny policyjnej ustanowionej przez burmistrz Muriel Bowser (48 l.). Policjanci znaleźli również przy demonstrantach nielegalną broń i materiały wybuchowe.
FBI zwróciła się do społeczeństwa o pomoc w identyfikacji demonstrantów na nagraniach z kamer bezpieczeństwa i prywatnych. Chce też wykorzystać oprogramowanie do identyfikacji twarzy.