W ciągu zaledwie dwóch lat aż 11 osób popełniło samobójstwo w swojej więziennej celi na Rikers Island – sześć osób w 2021 r. i pięć osób w bieżącym roku, co oznacza największą liczbę targnięć na własne życie od dziesięcioleci. Z danych wynika, że podobny wynik odnotowano w 2003 r., w którym śmiercią samobójczą zginęło sześć osób. Najwyższy wskaźnik samobójstw odnotowano w 1985 r. i wyniósł on 11 zgonów.
Jedną z osób, która odebrała sobie życie poprzez powieszenie za murami więzienia, był Kevin Bryan (†35 l.), który został znaleziony 7 września w zamkniętej łazience. Jak podaje „New York Times”, tydzień wcześniej Michael Nieves podciął sobie gardło brzytwą na oczach dwóch oficerów, którzy nie reagowali przez ponad 10 min.
Tymczasem portal Gothamist poinformował, że mniej niż jeden na pięciu nowojorskich strażników więziennych w zeszłym roku wzięło udział w obowiązkowym kursie na temat zapobiegania samobójstwom. Od 1 września 2021 r. do 20 września 2022 r. jedynie 1241 z prawie 7 tys. umundurowanych członków personelu ukończyło wymagane szkolenie.
Z problemu doskonale zdają sobie sprawy rodziny osadzonych oraz ich prawnicy, którzy wielokrotnie podkreślali, że miasto nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa więźniom. Również miejski kontroler Brad Lander w zeszłym tygodniu wezwał do przyspieszenia planu zamknięcia zakładu i pozbawienia miasta kontroli nad więzieniem. W czwartek opowiedział się za powołaniem przez rząd federalny syndyka, który „byłby upoważniony do podejmowania decyzji, z którymi miasto nie radzi sobie od wielu lat”.