– Mówimy o jedenastu osobach zabitych i jednym policjancie. Napastnika, który też zginął w czasie akcji, nie zaliczamy do ofiar. Ponadto 21 osób trafiło do szpitala z różnymi obrażeniami odniesionymi w czasie próby ucieczki z baru. Ciągle ustalamy motywy działania, na razie mogę powiedzieć, że miejsce zbrodni wyglądało koszmarnie. Krew była wszędzie – poinformował na konferencji szeryf hrabstwa Ventura Geoff Dean.
Krwawe sceny rozegrały się w środę przed północą w Borderline Bar & Grill w Thousand Oaks, który jest popularny wśród młodych ludzi, zwłaszcza studentów uczelni California Lutheran University. Uzbrojony w pistolet i ładunki dymne David Ian Long (28 l.), który przez pięć lat do 2013 roku służył w Marines, przyjechał pod baru samochodem matki, wkroczył do do środka i – jak mówili świadkowie – bez słowa zaczął strzelać na oślep. – Po prostu wyciągnął pistolet i strzelił do mojej przyjaciółki pracującej przy front desk. To był jakiś koszmar. Potem już wszedł do samego baru i zaczął strzelać – relacjonował Holden Harrah (21 l.). Pierwsi do interwencji ruszyli oficer patrolu autostradowego i sierżant z biura szeryfa Ron Helus, który został kilkakrotnie trafiony podczas wymiany ognia z napastnikiem. Nie przeżył. Służył w departamencie od 29 lat. – Ron był świetnym policjantem. Oddanym służbie. Pokazał to też dzisiaj. Ruszył do akcji, by ratować ludzi – powiedział szeryf Dean. Na miejscu strzelaniny do późnego popołudnia pracowali policjanci i funkcjonariusze FBI. Będą próbowali ustalić, czym kierował się napastnik. Nie wykluczają, że cierpiał na zespół stresu pourazowego.
Krwawa łaźnia w barze
2018-11-09
3:00
Znów polała się krew. Uzbrojony były żołnierz wszedł do popularnego wśród studentów baru w Kalifornii i zaczął strzelać do bawiących się ludzi. Zabił 12 osób, w tym jednego z interweniujących policjantów. Sam także zginął podczas konfrontacji ze stróżami prawa.