Wojciech Dzierzanowski (47 l.) 9 września stanie przed sądem kryminalnym w Chicago. Będzie odpowiadał za wykorzystywanie seksualne nieletnich. Jedną z jego ofiar był jego 20-letni dziś pasierb. Rodzice chłopca Agnieszka i Tomasz Pruszyńscy rozwiedli się w 2001 r. Niedługo potem jego matka związała się z pochodzącym z Moniek Dzierzanowskim, który prowadził dobrze prosperująca firmę budowlaną w Chicago. W 2007 r. para zamieszkała w eleganckim domu na przedmieściach w miejscowości Lake Forest. Wkrótce przyszli na świat ich synowie, którzy mają dziś 10 i 6 lat. Nikt nie przypuszczał, co się działo za drzwiami tej eleganckiej rezydencji.
– W marcu 2017 r. syn przeprowadził się do mnie. Miał objawy depresji, nie miał chęci do życia, dwa razy próbował popełnić samobójstwo. W maju 2018 r. zaczął chodzić na psychoterapię i powiedział psychologowi, że był molestowany przez Wojciecha w latach 2007–2014. Za jego poradą to ujawnił, bo wedle psychologa istniało prawdopodobieństwo, że to samo spotkało jego młodszych braci – wspomina łamiącym się głosem Tomek Pruszyński, tata 20-latka. Tomasz wspólnie z byłą żoną zgłosili sprawę do Illinois Department of Children and Family Services, który wszczął dochodzenie. Ten sporządził raport potwierdzający niewłaściwe zachowania wobec dzieci.
Wojciech Dzierzanowski został aresztowany 1 czerwca ubiegłego roku pod zarzutem wykorzystywania dzieci. Jednak po wpłaceniu 50 tys. dol. kaucji wyszedł na wolność. Pruszyński i jego była żona postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, bojąc się, że Dzierzanowski ucieknie za granicę. Wynajęli więc znanego polonijnego detektywa Marka Pieprzyka, który oddał Dzierzanowskiego w ręce policji imigracyjnej. 47-latek został aresztowany i od 13 września przebywa w więzieniu imigracyjnym, czekając na proces.
– Przeszliśmy prawdziwy koszmar. Zrobię wszystko, by Dzierzanowski odpowiedział za swoje czyny. Nie będzie to łatwe, bo w Polsce ma wpływowego brata, który niedawno został redaktorem naczelnym jednego z największych tygodników i robi wszystko, by mu pomóc. Ale ja nie dam za wygraną – kończy pan Tomasz.
Dzierzanowski 9 września stanie przed sądem kryminalnym. Jeśli zostanie skazany, grozi mu nawet do 120 lat więzienia.