Na miejscu katastrofy budowlanej Champlain Towers w Surfside na Florydzie nie ma już żadnych ciał ofiar. Cały gruz przewieziono do magazyny w Miami, gdzie wciąż zajmują się nim policyjni kryminalistycy. W gruzach zawalonego apartamentowca zginęło 97 osób. Przynajmniej jedna nie została jeszcze do tej pory zidentyfikowana.
Za zaginioną nadal uważana jest Estelle Hedaya (58 l.). Jej tożsamość mogą potwierdzić badania DNA. Próbkę swojego kodu genetycznego udostępnił policji jej młodszy brat - Ikey. Jej przyjaciółka, Leah Sutton, uważa, że za wcześnie jeszcze na gratulacje dla ratowników.
- Zasługują na wszelkie wyróżnienia, ale dopiero po tym, jak odnajdą Estelle - powiedziała.
Jednak strażacy odjechali z miejsca katastrofy. Podczas ceremonii pożegnalnej komendant straży pożarnej Miami-Dade Alan Cominsky (45 l.) pozdrowił strażaków, którzy w czasie akcji pracowali na 12-godzinnych zmianach i nie opuszczali obozowiska zorganizowanego przy miejscu katastrofy.
- To niezwykle trudna sytuacja, przekraczająca wszelkie pojęcie – powiedział Cominsky. - Ale nie mógłbym być bardziej dumny z mężczyzn i kobiet reprezentujących Miami-Dade Fire Rescue.
Ratownicy pojawili się na gruzowisku wkrótce po zawaleniu się budynku 24 czerwca około 1.30 am. Od tamtego czasu prowadzili akcję, wspomagani przez kolegów z Meksyku i Izraela, robiąc wyłącznie 2 przerwy - w czasie gwałtownej tropikalnej burzy i kiedy stojące jeszcze resztki budynku zagroziły ich bezpieczeństwu. Jednak żywe ofiary katastrofy, wśród nich Angelę i Deven Gonzalez (16 l.) - żonę i córkę prawnika Edgara Gonzaleza (+45 l.), znaleziono jedynie w ciągu pierwszych kilku godzin.
Problemem stał się teraz teren po zawalonym budynku. Sędzia rozpatrujący pozwy rodzin ofiar i mieszkańców budynku chciałby, żeby teren został sprzedany po cenach tynkowych, co pozwoliłoby na zaspokojenie roszczeń. Niektórzy właściciele mieszkań uważają, że Champlain Towers powinno się odbudować, inni woleliby widzieć w tym miejscu pomnik ofiar katastrofy.