– „Ponieważ lewica forsuje radykalne programy, gospodarka walczy, a Waszyngton nie jest w stanie niczego rozwiązać, potrzebujemy bojownika, który zna okręg i potrafi służyć ludziom bez strachu, będąc niezależnym od wpływów lokalnych czy krajowych partii” – stwierdził w oświadczeniu republikański polityk reprezentujący Long Island, nie zważając na falę krytyki, która spłynęła na niego po ujawnieniu szeregu jego kłamstw. Santos podczas kampanii przedstawiał się jako syn ukraińskich uchodźców, którzy uciekli przez Holokaustem oraz absolwent prestiżowych uczelni, który odniósł sukces na Wall Street. Wszystko okazało się nieprawdą.
Mało tego, w lutym 35-latek został oskarżony przez swojego asystenta o molestowanie seksualne, a „New York Times” odkrył, że polityk pod przykrywką akcji charytatywnej swojej fundacji „Friends of Pets United” przywłaszczył sobie czeki darczyńców. Santos miał także okraść niepełnosprawnego weterana Richarda Osthoffa, któremu miał pomóc zgromadzić fundusze na uratowanie jego śmiertelnie chorego psa. Datki z internetowej zbiórki nigdy nie zostały mu przekazane. Wisienką na torcie są oskarżenia o nielegalne wykorzystywanie funduszy kampanijnych oraz wątpliwe źródła ich pochodzenia. Sprawą zajmuje się Komisja Etyki Izby Reprezentantów i prokuratura.
Nawet republikanie wzywali Santosa, by złożył mandat. W poniedziałek wyzwanie rzucił mu członek legislatury Hrabstwa Nassau Josh Lafazan (29 l.). – „Santos jest kłamcą i oszustem. Jego miejsce jest w więzieniu, nie w Izbie Reprezentantów” – napisał na Twitterze. – „Jestem demokratą, który zastąpi Santosa w Kongresie” – dodał.
