Kevin McCarthy już przeszedł do historii

2023-01-07 17:44

W drugą rocznicę szturmu na Kapitol Izba Reprezentantów przystąpiła do kolejnej serii głosowań, która miała przerwać zupełnie inny paraliż Kongresu USA – nieudane wybory spikera z ramienia republikanów. Kevin McCarthy (57 l.), zgłoszony w samo południe już po raz 12. do tej funkcji przez partyjnych kolegów, jeszcze przed liczeniem głosów przeszedł do historii.

W piątek mało kto wierzył, że rozpoczęta właśnie czwarta tura głosowań nad wyborem nowego spikera Izby Reprezentantów z ramienia GOP przyniesie odmienny rezultat od poprzednich. Choć mający chrapkę na najważniejszy fotel w izbie polityk robił dobrą minę do złej gry. – Zrobimy postępy. Zaskoczymy was – powiedział reporterom na Kapitolu. Jednak według nieoficjalnych doniesień z republikańskich kręgów, zdobytych przez Associated Press, jeszcze rano podczas prywatnych rozmów telefonicznych mówił kolegom, że nie było porozumienia z konserwatystami, którzy od wtorku blokują jego wybór.

Nie pomogło nawet to, że McCarthy zdecydował się na ogromne ustępstwa wobec członków frakcji Freedom Caucus. W tym na rozszerzenie liczby miejsc dostępnych w komisji regulaminowej izby, nakaz umieszczania projektów ustaw na 72 godz. przed głosowaniem oraz obietnicę starania się o poprawkę do konstytucji, która nałożyłaby federalne limity na liczbę kadencji, które dana osoba może pełnić w izbie i Senacie. Najważniejszym i niosącym największe ryzyko jest jednak zgoda na przywrócenie do regulaminu izby możliwości złożenia przez pojedynczego kongresmena wniosku o opróżnienie fotela, czyli de facto przeprowadzenie głosowania w celu obalenia spikera.

Choć większość tych ustępstw uzgodniono jeszcze w czwartek, gdy kongresmeni odbywali dziesiątki kuluarowych męczących rozmów, to najzagorzalsi przeciwnicy McCarthy’ego nie składali broni. Matt Gaetz (40 l.) z Florydy złożył nawet wniosek o nominowanie na funkcję spikera Donalda Trumpa (76 l.). Potem sam go poparł w głosowaniu.

Komentatorzy są zgodni – jeśli 57-letni polityk zdoła zebrać większość głosów, wyjdzie z głosowań jako jeden ze słabszych spikerów w historii, stale zagrożony usunięciem z fotela przez swoich krytyków. Będzie też jednak zwycięzcą jednej z najbardziej brutalnych walk o stołek w historii USA. Tak długa seria nieudanych wyborów spikera nie zdarzyła się w Kongresie od ponad 100 lat.