Akcja poszukiwawcza na gruzach południowego skrzydła Champlain Towers trwa. Ratownicy przeczesują gruzowisko w poszukiwaniu szczątków 80 osób, które mogą jeszcze spoczywać pod zawalonym 24 czerwca budynkiem.
Równolegle prawnicy przygotowują się do batalii przed sądami. - Cały świat chce wiedzieć, co się tutaj wydarzyło - mówiła burmistrz hrabstwa Miami-Dade Daniella Levine Cava (66 l.) na konferencji prasowej. - Wszyscy chcą wiedzieć czemu można było zapobiec i co trzeba zrobić, żeby to się nigdy więcej nie powtórzyło.
Swoje karne i cywilne dochodzenia prowadzą już lokalne władze. Prokurator stanowy Miami-Dade Katherine Fernandez Rundle (71 l.) zobowiązała się do wniesienia sprawy przed wielką ławą przysięgłych. Ale sprawy związane z zawaleniem Champlain Towers trafiły do sądów już wcześniej. Dzień po katastrofie mieszkańcy budynku złożyli pozew zbiorowy przeciwko zarządcy o odszkodowania w kwocie przekraczającej 5 mln dol. Właściciele mieszkań twierdzą w pozwie, że zarządca nie zdołał zabezpieczyć i ochronić ich życia i mienia. Ich zdaniem katastrofie można było zapobiec poprzez zachowanie zwykłej troski o budynek, środków bezpieczeństwa i nadzoru.
Do sądów trafiło też co najmniej sześć pozwów złożonych przez rodziny ofiar. - Ta katastrofa budzi powszechne obawy dotyczące problemów z infrastrukturą i zaufania pokładanego w osobach za nią odpowiedzialnych - stwierdził Jeffrey Goodman, którego firma z Filadelfii złożyła pozew w imieniu dzieci zaginionego mieszkańca Harolda Rosenberga.
Wniesione do tej pory pozwy oskarżają administratora Champlain Towers South Condominium, a w niektórych przypadkach także lokalnego architekta i inżyniera, o zaniedbanie naprawy poważnych problemów konstrukcyjnych zauważonych już w 2018 r. Firma Goodmana rozważa też dodanie do pozwu samego miasta jako oskarżonego.
Przed sądem zarząd wspólnoty administrujący budynkiem będzie reprezentował syndyk. Sąd uznał, że zarząd przeszedł traumę, a jeden z jego członków nadal spoczywa pod gruzami. Zarząd jest ubezpieczony na 48 mln. dol., a grunt, który do niego należy wyceniono na 30-50 mln dol. Sąd zobowiązał też syndyka do wypłacenia poszkodowanym po 10 tys. dol. na koszty tymczasowego mieszkania i po 2000 dol. na koszty pogrzebów.