Niespełna miesiąc przed decydującym starciem wyborczym, które przypada na 2 listopada Eric Adams, kandydat Demokratów i Curtis Sliwa, wspierany przez Republikanów skoczyli sobie do oczu. Poszło o wypowiedź Sliwy w programie WNYC, gdzie założyciel Aniołów Stróżów skomentował skandal w straży pożarnej.
Kilka dni temu 9 strażaków zostało oskarżonych o wysyłanie rasistowskich maili. Sliwa określił ich jako kilka robaczywych jabłek, a nie dowód na złą kondycję FDNY.
- Curtisowi trudno jest mówić o rasizmie systemowym, ponieważ był wiodącym rasistowskim głosem - skomentował dzień później Eric Adams.
Curtis Sliwa nie dał sobie dmuchać w kaszę.
- To jest tradycyjna postawa obronna Erica - odpowiedział na Twitterze. - Nie zgadzasz się z Erikiem, to znaczy jesteś rasistą.
Ale Adams w czasie swojej radiowej rozmowy wyprowadził kolejny cios.
- Przez następne cztery tygodnie będziemy musieli znosić wybryki osoby, która myśli, że wybory to cyrk - mówił na antenie WNYC Adams, przywołując to, że Sliwa przyznał się do inscenizacji przestępstwa i do fałszowania informacji jakoby miał być porwany.
- Robię cyrk? Może kiedy jestem na patrolu w metrze czy na ulicy? - odparował Sliwa. - Adams większość czasu spędza przy winie, jedzeniu i liczeniu pieniędzy elit. To wybory! Mamy demokrację a on nie jest mashiachem (w wolnym tłumaczeniu „nieudolnym zbawcą”) Demokratów i miasta.
Co do pieniędzy Sliwa może mieć rację. Między 24 sierpnia a 27 września Eric Adams zebrał na swoją kampanię $2,4 mln. Razem z poprzednimi datkami daje to kwotę około $7,7 mln. W tym samym czasie Śliwa zebrał $200 tys., a na wyborczym koncie zgromadził około $1,2 mln.