Kalifornia pod wodą

2024-02-06 3:18

Zalane drogi, zatopione auta, powalone drzewa, osunięcia ziemi i ostrzeżenia przed huraganowym wiatrem. Do niedzielnego wieczoru ponad 845 tys. domów w Kalifornii pozbawionych było prądu. Przez cały weekend ulewne deszcze paraliżowały życie mieszkańców Złotego Stanu. To efekt gwałtownej burzy atmosferycznej zwanej „Pineapple Express”, niosącej wilgoć z Hawajów.

W wielu miejscach wiatr osiągał prędkość powyżej 60 mph, w górach ponad 80 mph. Do godziny 2.30 pm w niedzielę na lotnisku San Francisco International opóźnionych było 155 odlotów, 69 odwołano. Opóźnienia sparaliżowały ruch na lotniskach w San Jose i Sacramento. W San Jose na kilka domów runęły drzewa. W Pebble Beach jak zapałki łamały się słupy energetyczne. Sytuację pogarszał ulewny deszcz. - Wszystkie drogi są zalane - powiedział Alexis Herrera z Ventura, który bezskutecznie usiłował opróżnić z wody swoje zalane auto. - Nie wiem, czy w ogóle będę mógł nim jeszcze jeździć.

Ulewy groziły osunięciami ziemi i lawinami błotnymi. Z tego powodu zalecono ewakuację z kanionów Topanga i Soledad. Gubernator Gavin Newsom (57 l.) ogłosił stan wyjątkowy dla hrabstw Los Angeles, Orange, Riverside, San Bernardino, San Diego, San Luis Obispo, Santa Barbara i Ventura. Służby w rejonach górskich ostrzegały z kolei przed rekordowymi opadami śniegu.