Po oskarżeniach Lindsey Boylan (37 l.), która w poprzedni weekend zarzuciła gubernatorowi Nowego Jorku, że proponował jej rozbieranego pokera i pocałował ją z zaskoczenia w swoim biurze - pojawiają się nowe oskarżenia.
Tym razem o molestowanie oskarża go była asystentka wykonawcza i doradczyni ds. polityki zdrowotnej - Charlotte Bennett. Ze swoich przeżyć w kokresie pracy dla Cuomo zwierzyła się New York Timesowi.
Cuomo miał jej zadawać pytania dotyczące jej życia seksualnego. Pytał ją, czy ma się do kogo przytulić (bo on nie) i czy uprawiała seks ze starszymi mężczyznami. Mówił też, ze jest otwarty na relacje z kobietami powyżej 22 lat.
Z historii Charlotte Bennett wynika, że prowadziła wiele szczerych i dość swobodnych rozmów z gubernatorem. Opowiadała mu m.in. o swoich doświadczeniach jako ofiara napaści na tle seksualnym, czym według niej wydawał się niezdrowo zafascynowany. Kiedy powiedziała, że chce zrobić sobie tatuaż - Cuomo zasugerował, by zrobiła go na pośladku.
- Charlotte Bennett była pracowitym i cenionym członkiem naszego zespołu podczas pandemii - napisał Andrew Cuomo w wydanym w sobotę oświadczeniu. - Ma pełne prawo zabrać głos.
- Nigdy nie robiłem żadnych zalotów w stosunku do pani Bennett, ani nigdy nie zamierzałem działać w jakikolwiek sposób, który byłby niewłaściwy - oświadczył Cuomo, który twierdzi, że wobec 25-letniej asystentki chciał być kimś w rodzaju mentora. - Ostatnią rzeczą, jakiej bym kiedykolwiek pragnął, było sprawienie, by poczuła którąkolwiek z rzeczy, o których donosi - dodał.
Zapowiedział również dochodzenie w sprawie oskarżeń, które ma poprowadzić była sędzia federalna Barbara Jones, wyznaczona przez... niego samego.
Ta część oświadczenia Cuomo wywołała prawdziwą burzę wśród nowojorskich polityków.
- Oskarżony nie może wyznaczyć śledczego - napisała na Twitterze kongresmenka Kathleen Rice z Long Island. Inni politycy z Kapitolu i Zgromadzenia Stanowego uważają, że dochodzenie powinno przeprowadzić biuro prokuratora generalnego stanu.