Joe Biden 20 stycznia, w chwili zaprzysiężenia Donalda Trumpa na 47. Prezydenta Stanów Zjednoczonych pożegna się z urzędem. Rankiem 15 stycznia wydał pożegnalny list, w którym podsumował cztery lata swojej prezydentury. Tego samego dnia wieczorem wygłosił piąte, i ostatnie w karierze, orędzie do narodu z Gabinetu Owalnego. Przemawiając zza Resolution Desk zaapelował do Amerykanów, by pamiętali o korzeniach i wartościach, które zbudowały ich ojczyznę, głównym motywem jego mowy były jednak zagrożenia dla demokracji i USA.
"W Ameryce kształtuje się oligarchia skrajnego bogactwa, władzy i wpływów"
W czasie niemal 17-minutowego przemówienia ustępujący prezydent zapewnił, że dobrze życzy przyszłej administracji, „ponieważ dobrze życzy Ameryce”. Choć przyznał, że Ameryka jest w pozycji, by dalej odnosić sukcesy, to „musi ostrzec też Amerykanów przed rzeczami, które wprawiają go w wielki niepokój”. - To niebezpieczna koncentracja władzy w rękach bardzo niewielu bardzo bogatych ludzi i niebezpieczne konsekwencje, jeśli ich nadużywanie władzy pozostanie niekontrolowane – powiedział Biden. - W Ameryce kształtuje się oligarchia skrajnego bogactwa, władzy i wpływów, która dosłownie zagraża całej naszej demokracji, naszym podstawowym prawom, wolności i uczciwej szansie dla każdego na awans – dodał.
Komentatorzy odczytali to jako oczywiste porównanie do miliarderów Elona Muska, szefa Tesli i X, czy Marka Zuckerberga, szefa Mety, którzy w ostatnich tygodniach zbliżyli się do Donalda Trumpa. Do niego samego Biden nawiązał również chwilę później, apelując o przyjęcie poprawki do konstytucji „aby wyjaśnić, że żaden prezydent nie ma immunitetu na popełnianie przestępstw". Było to nawiązanie do orzeczenia Sądu Najwyższego z lipca 2024 r., który uznał, że niektóre działania Trumpa, które podjął w celu podważenia wyników wyborów w 2020 roku, były objęte prezydenckim immunitetem.
46. Prezydent Stanów Zjednoczonych przestrzegł też przed wpływami sektora technologicznego. - Może on również stanowić realne zagrożenie dla naszego kraju. Amerykanie są grzebani pod lawiną dezinformacji, umożliwiającej nadużycia władzy – stwierdził Biden, po czym dodał, że wolna prasa się rozpada. - Media społecznościowe rezygnują ze sprawdzania faktów. Prawda jest tłumiona przez kłamstwa głoszone dla władzy i zysku – dodał i zaapelował o pociągnięcie platform społecznościowych do odpowiedzialności.
"Wiara w ideę Ameryki oznacza poszanowanie instytucji, które rządzą wolnym społeczeństwem"
Niewielka część orędzia poświęcona była liście dokonań odchodzącej administracji, ale też wierze w to, że jej wysiłki zostaną z czasem docenione. Biden poświęcił chwilę na zdefiniowanie narodu amerykańskiego i porównał go do Statuy Wolności. - Podobnie jak Ameryka, Statua Wolności nie stoi w miejscu. Jej stopa dosłownie kroczy naprzód po zerwanym łańcuchu ludzkiej niewoli – mówił. Zaraz potem zachęcał Amerykanów do udziału w demokracji, by mieli wpływ na to, w jakim kraju żyją, i troski o amerykańską demokrację.
- Po 50 latach w centrum tego wszystkiego wiem, że wiara w ideę Ameryki oznacza poszanowanie instytucji, które rządzą wolnym społeczeństwem - prezydentury, Kongresu, sądów, wolnej i niezależnej prasy – powiedział Biden. Zapewnił też, że po 50 latach służby publicznej wciąż wierzy „w ideę, za którą stoi ten naród". - Teraz wasza kolej, by stanąć na straży. Obyście wszyscy byli strażnikami płomienia – zwrócił się do Amerykanów. - Dziękuję za ten wielki zaszczyt – zakończył.