Eric Adams, dziś prezydent Brooklynu, niebawem burmistrz metropolii, powoli przymierza się do zmiany gabinetów i szerszego spojrzenia na miasto. Swoje plany zdradzał w czasie kampanii, a teraz potwierdza je w kolejnych wywiadach. I właśnie napotkał na pierwszy poważny opór.
Przedstawiciele ruchu Black Lives Matter zaatakowali go za jeden z elementów planu walki z przestępczością, co figuruje na liście jego priorytetów – przywrócenie jednostki policjantów po cywilnemu, którzy będą walczyć z przemocą z użyciem broni. Eric Adams mówił o tym podczas debaty w ratuszu Brooklynu, w której wziął udział także Hawk Newsome, szef nowojorskiego BLM. Po zakończeniu dyskusji Newsome powiedział dziennikarzom, że jeśli miasto przywróci rozwiązaną po głośnych ubiegłorocznych protestach jednostkę, ruch „przejmie ulice”. – Będą zamieszki, będzie ogień, poleje się krew – powiedział.
Eric Adams zareagował na te komentarze stanowczo. – Wyraziłem się jasno podczas kampanii: zamierzam uruchomić nie oddział antyprzemocowy, tylko oddział oficerów w cywilu, którzy będą walczyć z bronią – powiedział rano w CNN. – To była moja obietnica i zamierzam jej dotrzymać – mówił.
Później na konferencji prasowej na Manhattanie Adams stwierdził wprost, że słowa Newsome’a o przemocy były „głupie”. – To miasto nie będzie miastem zamieszek, nie będzie miastem spalenizny – obiecał przyszły burmistrz.