Jest coraz lepiej, ale nie wolno nam tracić czujności. Ten wirus zaatakuje znów jesienią

2020-08-05 19:34

Nowy Jork osiągnął rekordowo niski poziom hospitalizacji związanych z koronawirusem, powiedział w poniedziałek gubernator Andrew Cuomo (63 l.). Epidemiolodzy przestrzegają jednak przed zbytnim optymizmem i radzą nosić maski wszędzie, gdzie stykamy się z innymi osobami.

Stan Nowy Jork zanotował 536 osób hospitalizowanych z powodu wirusa w niedzielę. To najniższy poziom od 17 marca, kiedy pandemia wciąż rosła, powiedział Cuomo.
- To wspaniała wiadomość - mówi gubernator. -
Liczba pacjentów z Covid-19 na oddziałach intensywnej terapii spadła do 136, a liczba intubowanych osób wyniosła 62 - to najniższe poziomy od czasu szczytu kryzysu zdrowotnego - dodał.
W całym stanie odnotowano w niedzielę trzy zgony spowodowane epidemią, ale w samym NYC nie potwierdzono ani jednego zgonu już drugi dzień z rzędu.
- Gratuluję nowojorczykom, ponieważ jest to wyłącznie efekt działań, które podjęli - powiedział Cuomo, dodając, że postęp jest nawet lepszy niż oczekiwano.
Cuomo zwrócił uwagę, że eksperci wcześniej przewidywali, że wskaźnik infekcji wirusem wzrośnie wraz ze wzrostem „wskaźnika aktywności” w stanie. - To właśnie widzieliście w całym kraju, to widzieliście w innych stanach i tego się tutaj spodziewaliśmy - powiedział Cuomo.
Ale po dwóch i pół miesiącach od ponownego otwarcia Empire State liczba zakażeń faktycznie spadła.
Jak pokazują dane, stan przeprowadził w niedzielę 51839 testów na koronawirusa, z czego 545 czyli 1,05 proc. było pozytywnych. Według danych stanowych w wyniku zarażenia zmarło łącznie 25 172 nowojorczyków.
Jednak Nowy Jork wygląda jak wyspa optymizmu. W innych stanach sytuacja wygląda dramatycznie. Dr Anthony Fauci, dyrektor National Institute of Allergy and Infectious Diseases, ostrzega, że ​​Stany Zjednoczone mogą znaleźć się w naprawdę złej sytuacji, jeśli do września nie uda się ograniczyć nowych dziennych przypadków koronawirusa do 10 000.
Czołowy ekspert chorób zakaźnych mówi, że każdego dnia diagnozowanych jest od 50 000 do 60 000 przypadków - co sugeruje, że Stany Zjednoczone są w samym środku pierwszej fali pandemii.
Fauci podkreśla, że jego ocena została oparta na spodziewanym pojawieniu się jesiennej grypy i chłodniejszej pogody, która zagna ludzi z otwartych przestrzeni do pomieszczeń, gdzie koronawirus łatwiej się rozprzestrzenia.
Fauci, członek grupy zadaniowej ds. pandemii Białego Domu, powiedział również, że wierzy, iż istnieje pewien próg rozprzestrzeniania się wirusa drogą powietrzną, chociaż jego rola jest nadal badana.
- Musimy teraz poświęcić nieco więcej uwagi recyrkulacji powietrza w pomieszczeniach, co oznacza, że ​​noszenie maski w pomieszczeniu, jest czymś równie ważnym, jak noszenie masek na zewnątrz - powiedział. - Wirus pozostawiony sam sobie będzie odradzał się, chyba że ludzie będą ćwiczyć dystans fizyczny na 6 stóp i nosić maski w miejscach publicznych - dodał.