Jedne stany świętują otwarcie, w innych liczba chorych rośnie. Ameryka ściga się z wirusem

2021-06-18 22:13

Tempo szczepień w całych Stanach spada, choć wojna z koronawirusem nadal trwa. Władze sięgają już nie tylko po proste zachęty, ale usiłują zbadać czemu Amerykanie odmawiają przyjmowania zastrzyków.

To może być ostatni etap amerykańskiej kampanii w walce z pandemią. Ale zapowiada się wyjątkowo ciężko.

- Ostatnia mila, ostatnia ćwierć mili zawsze wymagają więcej wysiłku - używa sportowego porównania dr Nirav Shah (44 l.), dyrektor Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom w Maine.

Kiedy Nowy Jork i Kalifornia, dwa stany, które w pandemii ucierpiały najbardziej, świętują ponowne otwarcie,  liczba hospitalizacji w niektórych częściach Missouri rośnie. W południowo-zachodniej części stanu w szpitalach znajduje się ponad 200 osób z koronawirusem, prawie dwukrotnie więcej niż na początku maja. Liczba pacjentów oddziałów intensywnej terapii w regionie potroiła się.

Rośnie też gwałtownie, z około 1000 dziennie 31 maja do prawie 2000 w tym tygodniu, liczba przypadków w Teksasie.

Jako przyczynę lekarze wskazują dwa elementy: szybciej rozprzestrzeniający się indyjski wariant delta i niechęć mieszkańców do szczepień.

- W tej chwili w USA wariant delta odpowiada za 9,7 proc. zachorowań, podczas gdy w maju tylko za 2,7 proc. - poinformowała dr Rochelle Walensky (52 l.), dyrektor Amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom.

- To wyścig między liczbą zaszczepionych a obecnymi lub przyszłymi wariantami wirusa – uważa sekretarz zdrowia Kansas, dr Lee Norman.

Kansas jest jednym ze stanów, które pracują nad zmianą zasad szczepień. Zamiast dużych anonimowych punktów i centrów, szczepionki miałyby trafiać do lokalnych gabinetów lekarskich. Urzędnicy służby zdrowia postrzegają lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej jako klucz do złagodzenia obaw ludzi.

- Ludzie chcą to usłyszeć od swoich lekarzy, lekarzy, ludzi, których znają i którym ufają – uważa Norman.

Zdaniem specjalistów ta metoda może dać lepsze efekty niż zachęty finansowe. Takie jak nowa propozycja burmistrza Billa de Blasio (60 l.), który zapowiada losowanie co tydzień od lipca 10 kart debetowych z limitem $2,5 tys.

- Myślę, że zdecydowana większość nowojorczyków naprawdę wie jak wykorzystać 2500 dolarów – powiedział de Blasio.

Zapomnieli o bohaterach

Wśród ratowników, strażaków, medyków, pracowników transportu czy dostawców, którzy zostali zaproszeni na lipcową paradę bohaterów walki z pandemią zabrakło jednej grupy. To pracownicy firm pogrzebowych i grabarze, którzy w szczycie pandemii również znaleźli się na pierwszej linii.

- Ja i moi koledzy pracujący przy pogrzebach w NYC zostaliśmy zapomniani, mimo szalonej pracy w czasie pandemii - stwierdziła cytowana przez Gothamist Kiki Valentine-Rakowsky z brooklyńskiej firmy pogrzebowej.

Inny stosunek do parady mają natomiast ratownicy EMS FDNY. Jak stwierdził Oren Barzilay, przywódca związkowy, woleliby dostać pensje wystarczające na przeżycie w NYC, niż godzinną paradę za $4 mln.